Strona 4 z 211
: pn 16 mar, 2009
autor: budzik
Stefan siedząc do późna w pracy zaczął wspominać stare hipisowskie czasy,
kiedy to codziennie były nowe panienki, różne używki. Postanowił po
dwudziestu latach niepalenia trawki w końcu zapalic i powspominać stare,
dobre czasy. Odwiedził dzielnicę, w której mieszkał za młodu i sprawdził czy
diler Heniek jeszcze żyje i sprzedaje. Okazało się, że Heniek całkiem dobrze
prosperuje.
- Witaj Heniu, nic się nie zmieniłeś.
- Stefan, kopę lat!
- Potrzebuję jakieś fajne jointy, bo ze dwadzieścia lat nie paliłem!
Chciałbym przypomnieć sobie jak to jest.
- Słuchaj Stefan, sprzedam Ci, ale pod jednym warunkiem. Musisz ten towar
palić samemu i najlepiej w zamkniętym pomieszczeniu.
- Dobra stary, niech tak będzie - odparł Stefan i pomknął szybciorem do
domu.
Wpada do chałupy, cisza jak makiem zasiał, stara chrapie jak niedźwiedź,
dzieciaki również, więc postanowił zamknąć się w kiblu. Usiadł na sedesie,
wypakował towar, nabił lufkę, zaciąga się... otwiera oczy - patrzy ciemno..
Wypuszcza dym - jasno.
- k..wa, ale sprzęcicho się pozmieniało! - pomyślał zdumiony Stefan.
Po szybkim namyśle pociągnął drugiego macha. Otwiera oczy - ciemno.
Wypuszcza dym - jasno. Podjarany myśli sobie, że jeszcze raz nic nie
zaszkodzi. Zaciąga się - ciemno, wypuszcza dym - jasno. W tym momencie
słyszy silne walenie do drzwi kibla.
- Stefan, co Ty tam robisz? - krzyczy strasznie wkurzona żona.
Stefan wrzucił towar do sedesu, spuścił wodę i podenerwowany odpowiada:
- Golę się kochanie!
- Stefan, trzeci dzień?!
: wt 17 mar, 2009
autor: Tanto
może nie zbyt śmieszne ale fajne...
: śr 18 mar, 2009
autor: Kora
już widzę moje kocury jak tak wlazły na drzewko i polują na śniadanko
: sob 21 mar, 2009
autor: Aganiok
: pn 23 mar, 2009
autor: Tanto
: pn 23 mar, 2009
autor: miastek
Tanto pisze:może nie zbyt śmieszne ale fajne...
Ja mysle ze ten kot sie uczy latac i chce podpatrzyc jak to robia ptaki
: sob 02 maja, 2009
autor: nissan7
: pt 08 maja, 2009
autor: qsma
: ndz 10 maja, 2009
autor: nissan7
: ndz 10 maja, 2009
autor: qsma
: pt 22 maja, 2009
autor: budzik
: śr 27 maja, 2009
autor: qsma
Czterech kumpli spotyka się po wielu latach. Zaczynają opowiadać o
starych czasach. W międzyczasie jeden z nich idzie zamówić coś do picia, natomiast pozostali zaczynają rozmawiać o swoich synach.
Pierwszy mówi:
- Jestem taki dumny z mojego syna. Zaczął pracę jako goniec, wieczorowo skończył studia. Po paru latach został dyrektorem, a następnie prezesem firmy. Stał się taki bogaty, że swojemu przyjacielowi na urodziny podarował super luksusowego Mercedesa.
Drugi opowiada:
- Ja też jestem bardo dumny z mojego syna. Zaczął pracę jako steward w samolocie. Po niedługim czasie stał się pilotem. Założył spółkę z paroma wspólnikami i otworzył własne linie lotnicze. Dzisiaj jest tak bogaty, że swojemu przyjacielowi na urodziny podarował mały samolot dwusilnikowy Cessna.
Trzeci opowiada:
- Nie wyobrażacie sobie jaki ja jestem dumny z mojego. Studiował inżynierię. Otworzył firmę budowlaną i zarobił miliardy. Pomyślcie, że na urodziny swojego przyjaciela podarował mu cudowną willę 1500m kw z basenem!
W międzyczasie wraca czwarty kumpel i pyta o czym rozmawiali. Odpowiadają, że o synach, pytając go o jego syna. Ten odpowiada:
- Mój syn jest gejowskim żygolakiem. Utrzymankiem bogatych gejów. W ten sposób zarabia na życie!
Konsternacja...
Wreszcie przyjaciele stwierdzają:
- Biedaczek, jakie nieszczęście!
- Jakie tam nieszczęście, cudownie mu się żyje! Wyobraźcie sobie, że w tym roku na urodziny od swoich trzech klientów dostał: Mercedesa, prywatny samolot i willę 1500m kw. z basenem!... A Wasi synowie co robią
ciekawego?
: śr 27 maja, 2009
autor: Diabeł
ooooooooooooooo biedaczki...
: pt 29 maja, 2009
autor: budzik
Zajęcia z savoir-vivreu. Prowadzi kobieta, wśród uczestników sami panowie.
Pani zadaje pytanie:- Jesteście na przyjęciu lub w restauracji. Musicie udać się w pewne miejsce. Jak usprawiedliwicie przed swoją towarzyszką swą chwilową
nieobecność.- Idę się wysikać - padła propozycja z sali.
- No niestety - odparła prowadząca - słowo "wysikać" może zostać uznane za Prostackie I grubiańskie.
- Przepraszam, ale muszę udać się do ubikacji - zgłosił się inny uczestnik.
- No cóż - prowadząca na to - mówienie o ubikacji przy jedzeniu trudno zaliczyć do kanonów kultury. Może jakieś inne pomysły?
- Pani wybaczy - na to kolejny uczestnik - ale muszę udać się uścisnąć kogoś, kogo mam nadzieję przedstawić pani po kolacji.
: pt 29 maja, 2009
autor: qsma
: sob 30 maja, 2009
autor: Tanto
po prostu wymiatają :thumleft:
: pn 01 cze, 2009
autor: qsma
: pn 01 cze, 2009
autor: qsma
: pn 01 cze, 2009
autor: budzik
Tak sie pisze listy motywacyjne..!!!!!!!!!!!.
List motywacyjny na stanowisko handlowca w spedycji:
Witam!
Chciałem zainteresować Państwa swoją ofertą na to stanowisko. Jestem osobą o 12-letnim doświadczeniu w branży logistycznej. Byłem spedytorem, hadlowcem i logistykiem. Teraz od 1 stycznia jestem tzw. wolnym strzelcem, ale pełnym zapału i chęci przedłużenia swoich kontaktów, a mam je nie-wąskie. Otóż znam wielu logistyków z Dolnego Śląska. Jak się pracowało w 9-ciu firmach to się zna. Duże rotacje i tak dalej, wiadomo. Znam ludzi w około stu firmach i jestem w stanie "załatwiać" po kilkadziesiąt ładunków dziennie. Z logistykami baluję, spotykam się na grillach i innych baunsach. W ostatnich latach podczas pracy w firmach Trenkwalder czy Raben zarabiałem rocznie (mówimy o prowizji z ładuków dla firmy, nie łącznych obrotach) ok 1,5 mln Euro rocznie dla firmy w której pracowałem. Ciągle w trasie, ciągle w ruchu, ciągle imprezy i zabawy, ale płacono mi niewiele jak na taki zarobek.
Zanim prześlę Państwo swoje CV chciałem postawić pewne warunki i od ich potwierdzenia uzależniam dalsze rozmowy z Waszą firmą, o której slyszałem wiele dobrego. Warunki dotyczą nie tylko finansów. Tu oczekuję ok. 5 tys. zł (brutto) podstawy plus prowizja. Oczekuję też firmowego laptopa np. HP Compaq, bo trzeba się z czymś pokazać (przecież nie będę robił prezentacji firmy i jej możliwości na Acerze za 2 tys. zł), dobrego telefonu komórkowego np. PRADA i dobrego samochodu (nie jakiejś Skody Fabii czy Opla Corsy w kolorze białym). Jestem poważną osobą i w kregach, w których bywam, dobijam targów, załatwiam zlecenia, baluję do rana (oczywiście w szeroko pojętym interesie fimy) nie wypada po prostu być tzw. "dziadem".
A żeby nie być nim to najważniejszy jest służbowy samochód. Oczekuję samochodu z segmentu D (przeferuję Audi A6, Ford Mondeo, Opel Vectra C, nowe Renault Laguna Coupe czy Peugeot 407) z mocnym silnikiem wysokoprężnym np. 2.2 lub 2.4. Nie chce mi się krecić jakiegoś benzynowca do 4 tys. obrotów (a czasem trzeba przyszaleć lub po prostu zdążyć na czas na Business-meeting z kontrahentem) z climatronikiem, ESP, obiciem z Alcantary, Radiem CD ze zmieniarką na minmum 6 płyt (dużo słucham w podróży za ładunkami, zleceniami), czy podgrzewanych foteli.
Auto musi być
czarne i bez żadnym naklejek firmowych. Po prostu "jak Cię widzą tak Cię piszą". Oczekuję też funduszu reprezentacyjnego na lunche czy spotkania w klubach z potencjalnymi kontrahentami.
Jeśli uważacie, że moje warunki są do przyjęcia to proszę o maila zwrotnego.
P.S.
Aha ja nie jeżdżę na spotkania w sprawie pracy, na których mogę się dowiedzieć, że czeka na mnie Skoda Fabia (klienta trzeba czasem sportowo przewieźć autem, podyskutować)
: pn 01 cze, 2009
autor: Tanto