Wiecie, jaka jest niezwyciężona armia świata?
Holenderska.
W holenderskim wojsku są dwie komendy: "ładuj" i "ognia". Natarcie armii holenderskiej następuje zawsze zgodnie z surowymi zasadami! Z przodu piechota lotem koszącym. Za nimi oficerowie na czteronożnych, zielonych wozach bojowych. A najbardziej niebezpieczne są czołgi. Holenderski czołg zeskakuje z drzewa, strzela, dziko chichocze i z powrotem chowa się w konarach drzew. A jak z nimi walczyć - nikt nie wie...
***
- Ja wypiłem Domestos i mam wrzody żołądka!
- Ja pół roku oglądałem TV z odległości 10cm i mam 5 dioptrii!
- A ja chodziłem przebrany za kobietę!
A ty co zrobisz, żeby się wymigać od wojska?
***
Wczoraj poszedłem do sklepu po ziemniaki, skończyły się przed samym nosem, wypadło wziąć butelkę wódki. Dzisiaj chciałem kupić chleb, a na ladzie - tylko czerstwy, zmuszony byłem wziąć wódkę. Kiedy skończy się ten burdel i przestanę pić?
***
Siedzą dwa menele na ławeczce i popijają z gwinta denaturacik. Po połowie butelki jeden z nich wyjmuje z kieszeni pomidorka i trochę bełkotliwie zagaduje:
- Możżże zagryziemy?
Na to drugi z oburzeniem:
- No wiesz? Pewnie sypane!!!
***
Z okazji jubileuszu pewnej firmy zaproszono na występy cyrkowców. Klaun rozśmieszał, magik zadziwiał, linoskoczek budził podziw, tylko żongler był jakoś lekceważony. Konferansjer, by ratować występ, pyta:
- A może ktoś z publiczności potrafi powtórzyć sztuczki naszego żonglera?
Wyszedł mały facecik w gajerku, zabiera piłeczki i dawaj! Potem z maczugami, piłami mechanicznymi, pochodniami... Właściciel cyrku jakoś pozbierał szczękę, podchodzi do prezesa firmy i pyta:
- Panie, kto to jest?! To geniusz!
- Wiem. Jest u nas głównym księgowym. Żeby nie wiem, jak żonglował cyferkami, bilans się mu nie posypał.
***
Żonka do męża przeglądając wydruki z konta:
- Nie rozumiem dlaczego miesiąc w miesiąc przesyłasz 500 zł jakiemuś cholernemu Arabowi o nazwisku Menty a imieniu Ali?
***
Stary rotmistrz wspomina:
- Wszystkie te opowieści o mądrości koni to bajki, proszę ja kogo, czyste bajki. Pamiętam, raniony ciężko w potyczce pod Hrubieszowem spadłem z siodła, a mój koń pocwałował po pomoc.
- Toż to świadczy o jego mądrości przecież! - oburzyli się słuchacze.
- Ta państwo nie wiecie, kogo on przyprowadził! Weterynarza, proszę ja kogo, weterynarza!
***
W lubelskiej „Polfie” ukończono badania nad tabletką likwidującą uczucie głodu na cały dzień. W skład tabletki wchodzą mieszanki różnych ziół sprowadzonych z Afryki, mączka mięsno - kostna i inne ingredienty.
Tabletka waży półtora kilograma.
***
Pewien monter od kabli telefonicznych siedział w barze całą noc i rano był skacowany. Zjawił się w pracy wziął swój sprzęt i poszedł w teren. Wspina się na słup, wyjmuje z kieszeni śrubokręt ale wyślizgnął mu się z rąk. Schodzi więc by go podnieść. Na dole czekał na niego mały chłopczyk i powiedział:
- Mój ojciec zawsze trzyma przy sobie dwa śrubokręty i jak jeden zgubi to ma jeszcze drugi.
Monter nie zwrócił uwagi na chłopczyka i wspina się w górę. Po chwili wyjmuje młotek ale ręce mu się trzęsą i młotek spadł. Znowu schodzi i ten mały rudzielec znów mówi:
- Mój ojciec ma dwa młotki, bo jak jeden zgubi to ma drugi.
Monter wspina się ale po chwili zachciało mu się sikać. Schodzi i idzie za krzaki. Patrzy dookoła i widzi znowu tego chłopczyka który go obserwował: - Co się tak gapisz dzieciaku?! Może powiesz, że twój ojciec ma dwa takie?
- Nie ma dwóch takich, ale na pewno dwa razy większego...
***
W sumie głupia sprawa, ja tu rozśmieszam, a Wald leży plackiem chory na słup z kręgami.
Jeszcze gość ze śmiechu cierpi bardziej, bo się spina jak chichocze.
Wald, nie czytaj tego najlepiej.
Albo po cichu.
Jadę do Ciebie z zimnym piwem na wszelki wypadek!