AWARIE!
- miastek
- V-ce prezes 4x4 szczecin
- Posty: 5833
- Rejestracja: czw 15 lut, 2007
- Lokalizacja: Miastko/Szczecin
AWARIE!
Może ktoś ma jakieś ciekawe awarie do opisania.
Bo mi na przykład w ostatni piątek w drodze do Miastka rozjebało rozrząd
Bo mi na przykład w ostatni piątek w drodze do Miastka rozjebało rozrząd
Miastek Off-road GARAGE
Serwis, części, akcesoria 4X4
ESCAPE wyciągarki, zawieszenia, namioty dachowe
iKAMPER local dealer
iODPERFORMANCE local dealer
NOWY ADRES!!! WARZYMICE 18B
502 599 717
SuperPatrolSuper TURBOintercooler
Serwis, części, akcesoria 4X4
ESCAPE wyciągarki, zawieszenia, namioty dachowe
iKAMPER local dealer
iODPERFORMANCE local dealer
NOWY ADRES!!! WARZYMICE 18B
502 599 717
SuperPatrolSuper TURBOintercooler
- miastek
- V-ce prezes 4x4 szczecin
- Posty: 5833
- Rejestracja: czw 15 lut, 2007
- Lokalizacja: Miastko/Szczecin
W 2.8 jest na pasku
Historia jest taka:
W piątek jechałem do Miastka na wesele mojej siostry na którym miałem być świadkiem (ślub odbywał się w piątek). Czas miałem dokładnie wyliczony gdy nagle w Szczecinku dojeżdżając do świateł na luzie w momencie gdy naciskałem sprzęgło żeby zapiąć dwójkę usłyszałem krótki świst i poczułem że jakoś ciężej wciska się sprzęgło. Wcisnąłem jeszcze raz i jeszcze ciężej. Pomyślałem że coś jebło w sprzęgle lub w układzie podciśnienia i padło wspomaganie na serwie. Ale spojrzałem na zegary a tu wskazówka obrotomierza leży na zerze. Zgasł silnik ale dlaczego. Dotoczyłem się do przystanku autobusowego i zatrzymałem, chwila zastanowienia :scratch: o so chodzi. Nie ma czasu na myślenie, więc próbuje odpalić, silnik kręci po chwili uruchamia ale coś okrutnie rzęzi więc szybko go gaszę. Maska w górę i weryfikacja wzrokowa. Korby nie wyszły więc jest dobrze , niby wszystko co na wierzchu też ok. Dobra trzeba działać, narzędzia w ręce i zdejmuje górną osłonę rozrządu i rozleciało się łożysko w rolce napinacza paska, wyleciały kulki, rolka nie robiła.
Oczywiście na wesele nie zdążyłem świadkiem nie zostałem.
Ale w sumie to miałem szczęście bo jak pasek zrobił sie luźny to widocznie zmienił się kąt wtrysku i dlatego silnik zgasł a że wydarzyło się na wolnych obrotach to pasek nie przeskoczył i nic więcej się nie stało a mogło się bardzo żle skończyć.
Historia jest taka:
W piątek jechałem do Miastka na wesele mojej siostry na którym miałem być świadkiem (ślub odbywał się w piątek). Czas miałem dokładnie wyliczony gdy nagle w Szczecinku dojeżdżając do świateł na luzie w momencie gdy naciskałem sprzęgło żeby zapiąć dwójkę usłyszałem krótki świst i poczułem że jakoś ciężej wciska się sprzęgło. Wcisnąłem jeszcze raz i jeszcze ciężej. Pomyślałem że coś jebło w sprzęgle lub w układzie podciśnienia i padło wspomaganie na serwie. Ale spojrzałem na zegary a tu wskazówka obrotomierza leży na zerze. Zgasł silnik ale dlaczego. Dotoczyłem się do przystanku autobusowego i zatrzymałem, chwila zastanowienia :scratch: o so chodzi. Nie ma czasu na myślenie, więc próbuje odpalić, silnik kręci po chwili uruchamia ale coś okrutnie rzęzi więc szybko go gaszę. Maska w górę i weryfikacja wzrokowa. Korby nie wyszły więc jest dobrze , niby wszystko co na wierzchu też ok. Dobra trzeba działać, narzędzia w ręce i zdejmuje górną osłonę rozrządu i rozleciało się łożysko w rolce napinacza paska, wyleciały kulki, rolka nie robiła.
Oczywiście na wesele nie zdążyłem świadkiem nie zostałem.
Ale w sumie to miałem szczęście bo jak pasek zrobił sie luźny to widocznie zmienił się kąt wtrysku i dlatego silnik zgasł a że wydarzyło się na wolnych obrotach to pasek nie przeskoczył i nic więcej się nie stało a mogło się bardzo żle skończyć.
Miastek Off-road GARAGE
Serwis, części, akcesoria 4X4
ESCAPE wyciągarki, zawieszenia, namioty dachowe
iKAMPER local dealer
iODPERFORMANCE local dealer
NOWY ADRES!!! WARZYMICE 18B
502 599 717
SuperPatrolSuper TURBOintercooler
Serwis, części, akcesoria 4X4
ESCAPE wyciągarki, zawieszenia, namioty dachowe
iKAMPER local dealer
iODPERFORMANCE local dealer
NOWY ADRES!!! WARZYMICE 18B
502 599 717
SuperPatrolSuper TURBOintercooler
W niedzielę (4.10) chciałem rano pojechać na rower ale, że wiatr szalony porywał kapelusze to sobie odpuściłem. Moriolcia była mocno pociągająca więc leżała w łóżku i zaczęła wymyślać jakieś dziwne zajęcia dla mnie. Jedno z nich to wypad na działkę po jabłka. Ok jadę ale nie prosto tylko zrobię sobie kółko w kierunku Wełtynia, Żelislawca i jakoś dotrę na działkę. Jeździłem bez zdecydowanie określonego celu szukając ciekawych dróg i podziwjąjąc widoczki . Kilkakrotnie zatrzymywałem się żeby spojrzeć w mapę i jechałem dalej nie gasząc silnika. Gdy po wykonaniu jakieś tam pętli dojechałem do wsi Stare Brynki podjechałem na (chyba Wietrzne Wzgórza). Zaparkowałem w tzw. krzakach i zrobiłem sobie krótką przerwę gapiąc się w dal bezkresną i wsłuchując się w ożywioną dyskusję wiatru z drzewami.
Po jakimś czasie uznałem, że już czas na jabłka i gdy chciałem zapalić Patrola okazało się, że padł rozrusznik. Stoję w polu, dwa kroki od asfaltu, na najwyższym wzniesieniu w okolicy i krew mnie zalewa. Gdybym staną na asfalcie to lekko bym pchną maszynę i z górki bym zapalił.
Około 30 minut próbowałem wypchnąć Patrona na twardziela ale bez efektu, dodatkowo ustawiłem pojazd prostopadle do jezdni. Wreszcie nadjeżdża jakiś samochód zatrzymuje się - patrzę do środka, a tu gość o kulach ale za chwilę nadjechał drugi i wypchnęliśmy Patrola. Z górki bez problemu zapalił.
Oczywiście kurs obrałem do warsztatu, wymontowując rozrusznik zauważyłem pęknięcie na przewodzie do spryskiwacza.
Przewód naprawiony rozrusznik też, a dzień zakończyliśmy wyjściem do kina Zamek na film "Hair", który pierwszy raz oglądałem w Olsztynie kiedy to z bratem wybraliśmy się motorami na Mazury (1980 pamiętny rok strajki i kartki na paliwo).
Po jakimś czasie uznałem, że już czas na jabłka i gdy chciałem zapalić Patrola okazało się, że padł rozrusznik. Stoję w polu, dwa kroki od asfaltu, na najwyższym wzniesieniu w okolicy i krew mnie zalewa. Gdybym staną na asfalcie to lekko bym pchną maszynę i z górki bym zapalił.
Około 30 minut próbowałem wypchnąć Patrona na twardziela ale bez efektu, dodatkowo ustawiłem pojazd prostopadle do jezdni. Wreszcie nadjeżdża jakiś samochód zatrzymuje się - patrzę do środka, a tu gość o kulach ale za chwilę nadjechał drugi i wypchnęliśmy Patrola. Z górki bez problemu zapalił.
Oczywiście kurs obrałem do warsztatu, wymontowując rozrusznik zauważyłem pęknięcie na przewodzie do spryskiwacza.
Przewód naprawiony rozrusznik też, a dzień zakończyliśmy wyjściem do kina Zamek na film "Hair", który pierwszy raz oglądałem w Olsztynie kiedy to z bratem wybraliśmy się motorami na Mazury (1980 pamiętny rok strajki i kartki na paliwo).
No to moja historia
Zima, mróz -15 stopni, noc, las. Wracam sobie od mojego pajlota Grześka z Warszewa do Laśna przez las oczywiście, długima GR. Wolno nie jadę bo po co W okolicy "dębu bogusława" po jesiennych błotach pozostały mega koleiny, które mróz zamienił w skałę. Jadę sobie taką koleiną i nagle na zakręcie z niej wypadam i ląduję w pobliskim rowie. Jak się za chwilę okazało, w rowie wylądowałem, bo owa koleina zdjęła mi oponę z przedniego koła . Znalazłem ją kilka metrów od auta, w rowie po drugiej stronie drogi . Nawet nie przypuszczałem, że oponki 31" na 7 calowych felach, z dobrym ciśnieniem da się zgubić podczas jazdy. Niestety stwierdzam, że autem na 3 kołach nie jestem w stanie wyjechać z rowu, a na dodatek, w pozycji w której stoję, nie ma szans na wymianę koła. Szybka decyzja. Idę z buta. Do domu niezbyt daleko ok 1,5 km, ale -15, noc, śniegu po kostki, a ja nawet porządnych butów nie mam nie mówiąc o latarce. Za pół godziny jestem z powrotem przy aucie z kolesiem i drugim Parchem. Tego bez opony wyciągamy na drogę, lewarek i zabieram się do odkręcania koła. 5 śrub poszło, a na 6 .... złamałem klucz (porządny krzyżak). Co było robić, z powrotem do domu, tym razem na szczęscie już nie na nogach, po kolejny klucz. Po 20 min ponownie jesteśmy przy aucie. Przymierzam się do tej ostatniej śruby i ..... k..wica mnie strzela. Okazało się, że ten drugi klucz ma zbyt grube ścianki, żeby wejść w felgę . Co było robić, ponownie lecę do domu. Z garażu zabieram wszystkie możliwe klucze do kół. Po 20 min jesteśmy znowu przy aucie. Tym razem wszystko poszło sprawnie....
Cała akcja trwała ze dwie godziny, przemarzłem do szpiku kości, aż terzeba było się czymś rozgrzać na koniec
Zima, mróz -15 stopni, noc, las. Wracam sobie od mojego pajlota Grześka z Warszewa do Laśna przez las oczywiście, długima GR. Wolno nie jadę bo po co W okolicy "dębu bogusława" po jesiennych błotach pozostały mega koleiny, które mróz zamienił w skałę. Jadę sobie taką koleiną i nagle na zakręcie z niej wypadam i ląduję w pobliskim rowie. Jak się za chwilę okazało, w rowie wylądowałem, bo owa koleina zdjęła mi oponę z przedniego koła . Znalazłem ją kilka metrów od auta, w rowie po drugiej stronie drogi . Nawet nie przypuszczałem, że oponki 31" na 7 calowych felach, z dobrym ciśnieniem da się zgubić podczas jazdy. Niestety stwierdzam, że autem na 3 kołach nie jestem w stanie wyjechać z rowu, a na dodatek, w pozycji w której stoję, nie ma szans na wymianę koła. Szybka decyzja. Idę z buta. Do domu niezbyt daleko ok 1,5 km, ale -15, noc, śniegu po kostki, a ja nawet porządnych butów nie mam nie mówiąc o latarce. Za pół godziny jestem z powrotem przy aucie z kolesiem i drugim Parchem. Tego bez opony wyciągamy na drogę, lewarek i zabieram się do odkręcania koła. 5 śrub poszło, a na 6 .... złamałem klucz (porządny krzyżak). Co było robić, z powrotem do domu, tym razem na szczęscie już nie na nogach, po kolejny klucz. Po 20 min ponownie jesteśmy przy aucie. Przymierzam się do tej ostatniej śruby i ..... k..wica mnie strzela. Okazało się, że ten drugi klucz ma zbyt grube ścianki, żeby wejść w felgę . Co było robić, ponownie lecę do domu. Z garażu zabieram wszystkie możliwe klucze do kół. Po 20 min jesteśmy znowu przy aucie. Tym razem wszystko poszło sprawnie....
Cała akcja trwała ze dwie godziny, przemarzłem do szpiku kości, aż terzeba było się czymś rozgrzać na koniec
Wróć do „Instytut Zmotologii Terenowej”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Bing [Bot] i 15 gości