Wyczuwam sarkazm w Twojej wypowiedzi
Mnie tam nie było ale na poligonie nie ma Tesco
Faqltet z technologii stosowanej
- Tanto
- 4X4 Szczecin
- Posty: 4666
- Rejestracja: pn 21 maja, 2007
- Lokalizacja: Szczecin/ Dobra k.Now
- Kontaktowanie:
Kurcze, temat z takim fajnym tytułem, a nikt nic nie pisze... no to sobie pozwolę
Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce krążył dowcip: Spotyka się na pustyni dwóch facetów, spragnieni jak cholera. Jeden pyta drugiego: 'masz coś do picia?', a tamten odpowiada: 'Tak, oranżadę w proszku'. [teraz można się śmiać]
...a teraz pomyślmy co można zrobić w podobnej sytuacji, tylko z tą różnicą że będą mieli przy sobie jedynie puszkę z kaszą. Co zrobić żeby nie powiało czarnym humorem? Właśnie to: http://www.cda.pl/video/1085477b/W-Rosj ... est-zbedny
Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce krążył dowcip: Spotyka się na pustyni dwóch facetów, spragnieni jak cholera. Jeden pyta drugiego: 'masz coś do picia?', a tamten odpowiada: 'Tak, oranżadę w proszku'. [teraz można się śmiać]
...a teraz pomyślmy co można zrobić w podobnej sytuacji, tylko z tą różnicą że będą mieli przy sobie jedynie puszkę z kaszą. Co zrobić żeby nie powiało czarnym humorem? Właśnie to: http://www.cda.pl/video/1085477b/W-Rosj ... est-zbedny
Suzuki SJ510 LWB '85 "Kozunia"
Kasza w puszcze! Ludzie jakie dziwy na tym świecie
Odnośnie tematu otwierania puszek to pewnie wiele z Was czytało któreś z wydań książki Romualda Koperskiego pt Pojedynek z Syberią. Tam autor opisuje historię pewnego kapitana, który mieszka na barce. Owy kapitan był kiedyś rozbitkiem na łodzi ratunkowej która została okradziona z części zapasów i sprzętu na niej zawartych. Między innymi z tego co zostało były puszki z prowiantem ale żadnego otwieracza albo czegoś co mogło by go zastąpić. Podobno ocalał tylko on, podobno nadal ma puszki pogryzione ludzkimi zębami, dodam że żadnej nie udało się otworzyć...
Lepiej się zastanowić nad tym jak otworzyć tamtą puszkę a nie nasze współczesne z blaszki jak papier.
Odnośnie tematu otwierania puszek to pewnie wiele z Was czytało któreś z wydań książki Romualda Koperskiego pt Pojedynek z Syberią. Tam autor opisuje historię pewnego kapitana, który mieszka na barce. Owy kapitan był kiedyś rozbitkiem na łodzi ratunkowej która została okradziona z części zapasów i sprzętu na niej zawartych. Między innymi z tego co zostało były puszki z prowiantem ale żadnego otwieracza albo czegoś co mogło by go zastąpić. Podobno ocalał tylko on, podobno nadal ma puszki pogryzione ludzkimi zębami, dodam że żadnej nie udało się otworzyć...
Lepiej się zastanowić nad tym jak otworzyć tamtą puszkę a nie nasze współczesne z blaszki jak papier.
Zdarzenie z "dzieciństwa"
Okolice Starej Studnicy na Drawskim, zima 78/79, -26C. Mam puszkę 2kg wołowiny i niezbędnik.
Najpierw po wielu nieudanych bojach z puszką musiałem wykopać spod śniegu niezły kamień,
kamieniem udało się rozwalić blachę, z wołowinką było gorzej.
Przez następna dobę udało mi się odskubać i wyssać może z 2cm wołowinki
Okolice Starej Studnicy na Drawskim, zima 78/79, -26C. Mam puszkę 2kg wołowiny i niezbędnik.
Najpierw po wielu nieudanych bojach z puszką musiałem wykopać spod śniegu niezły kamień,
kamieniem udało się rozwalić blachę, z wołowinką było gorzej.
Przez następna dobę udało mi się odskubać i wyssać może z 2cm wołowinki
Wróć do „Instytut Zmotologii Terenowej”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 85 gości