Mati pisze:Jak bym miał czym to byłoby na pewno prościej... Moze Ty pojedziesz ze mną...? Zapłacę Ci za bezyne.
Jest takie coś, co Ci pomoże - zdradzę tajemnicę.
Jest taka możliwość, że płacisz komuś za najem auta i ten ktoś Cię dowozi we wskazane miejsce.
W Szczecinie nazywają to TAXI.
Jest też druga możliwość, nazwijmy to, budżetowa - należy wtedy:
1. wejść na stronę [url]zditm.szczecin.pl[/url]
2. znaleźć połączenie do Gszypa dzielnicy
3. wsiąść w pojazd, który jeździ w tę stronę.
I nie uwierzysz, Mati, tu też płacisz za benzynę. Nazywają to u nas 'biletem'.
No mam nadzieje, że pojedziesz do Gszypa, tam mu po 8 godzinach wybierania i suszenia głowy wybierzesz jakiś swój kierunek działania.
I później się dowiemy, że nie dizel, nie krótki, nie czerwony, nie na 35" kołach, nie w błoto, ale być może jednak, gdyby może,
zakończywszy na tym, że użyjesz jednego z powyższych środków transportu miejskiego, żeby wrócić do domu i wylać na forum
cztery strony żalu, że świat Cię nie lubi i się uwziął i nie chce Ci sprzedać nikt samochodu, który wygląda jak Patrol w cenie Zucuki.
No musiałem, bez urazy.
No kurła, chłopie.
Weź się w garść.
Zacznij działać.
Od biadolenia jest forum pudelek.pl
Nie tu. Nikt Cię nie będzie prowadził za rączkę.
Może coś podpowiemy. Ale nikt nie zrobi za Ciebie 'czarnej roboty' znalezienia auta.
I zapewnienia, że się nic nie popsuje. Awarie w terenie są i to nieodmienna częścią OR (offroadu).
Czasem wracasz na tarczy. Czasem bez tarczy i jest do wydania 2k pln, bo ktoś zmielił blokadę mostu.
Jak pisał Wald:
Do roboty!Prywatnie, mi szukanie auta zajęło 2 tygodnie, zjeździłem całą Polskę.
Po roku sprzedałem i kupiłem longa, którym jeżdżę obecnie; też długo szukając.
Auto, którego stan rokuje, niezgnite swoje niestety kosztuje. Nie kupisz okazyjnie super stanu za pół ceny.
Zrozum też w to, że mechanik, który jeźdźił bądź naprawił 3 samochody offroadowe nie do końca musi się na wszystkim znać.
Podpowiedzi kolegów z forum tu, którzy zjedli zęby na autach terenowych, bo przeserwisowali ich tysiące są rzeczowe i konkretne.
Drogi są dwie:
- nie słuchasz nikogo, kupujesz to co Ci się podoba (i jak najtaniej) później sprzedajesz na granicy wytrzymałości budżetu, bo się będzie to sypać,
- słuchasz podpowiedzi, przeliczasz budżet, jak trzeba to zaciągasz kredyt na 10k pln i kupujesz coś, co jest już GOTOWE i będziesz tym jeździ 3-5 lat, ale za to bez strat.
Wykorzystasz czyjąś naukę i doświadczenie lub pójdziesz swoją drogą. A to ostatnie będzie słono kosztować. Może 2x więcej, niż pójście właściwą drogą.
...i daj znać/ pochwal się, co kupiłeś.
Pogratulujemy. Lub nie zostawimy na Tobie suchej nitki.
Ale nie, żeby się pośmiać; tylko żeby Ci otworzyć oczy na ilość forsy, którą potrzebujesz wydać na zrobienie auta do jazdy w terenie.
Ponawiam - zabierz się z jakąś grupą (nawet SAT) i zobacz czym i jak się jeździ.
I czy spodoba Ci się jazda w ciężkim terenie. Przez zwalone drzewa. Czy chcesz jedynie jeździć na dalekie wyjazdy - szutrami.
Bo wtedy nie potrzebujesz auta terenowego, tylko uterenowionego.
Błoto wciąga. Topisz w nim WŁASNE, ciężko zarobione pieniądze. Twoja decyzja.
Działaj.