Gruzja 2017

Organizujesz imprezę, szukasz pilota lub drugiego samochodu dla towarzystwa, itp
Awatar użytkownika
prezes
Prezes 4x4 Szczecin
Posty: 10004
Rejestracja: śr 14 lut, 2007
Lokalizacja: szczecin
Kontaktowanie:

Re: Gruzja 2017

Postautor: prezes » pt 22 gru, 2017

Sorry,mam ostatnio dużo zawirowań w życiu.
Ale doceniam zainteresowanie i pamiętam że nie dokończyłem.
Postaram się to w miarę możliwości szybko nadrobić.
prezes, po prostu prezes

Awatar użytkownika
prezes
Prezes 4x4 Szczecin
Posty: 10004
Rejestracja: śr 14 lut, 2007
Lokalizacja: szczecin
Kontaktowanie:

Re: Gruzja 2017

Postautor: prezes » wt 02 sty, 2018

Kolejny film z mojej gruzińskiej wycieczki
https://www.youtube.com/watch?v=_GphnQd3oAs
prezes, po prostu prezes

waldekryba
4X4 Szczecin
Posty: 5429
Rejestracja: pt 28 sty, 2011

Re: Gruzja 2017

Postautor: waldekryba » wt 02 sty, 2018

Piotrze , wyprzedzić się dałeś .

Awatar użytkownika
prezes
Prezes 4x4 Szczecin
Posty: 10004
Rejestracja: śr 14 lut, 2007
Lokalizacja: szczecin
Kontaktowanie:

Re: Gruzja 2017

Postautor: prezes » wt 02 sty, 2018

No niestety, i przez te "wyścigi" z tym starym splesnialym Pajero wykonczylem silentblocki w przednich wahaczach.
:-)
prezes, po prostu prezes

Awatar użytkownika
prezes
Prezes 4x4 Szczecin
Posty: 10004
Rejestracja: śr 14 lut, 2007
Lokalizacja: szczecin
Kontaktowanie:

Re: Gruzja 2017

Postautor: prezes » śr 03 sty, 2018

... Wychodzimy z naszej kwatery wczesnym wieczorem tak około 19. Temperatura mniej więcej 35 stopni. "Komfort termiczny zapewniony" ;-)
Trochę zakręceni idziemy przez kolorowy tłum który nas otacza. Tbilisi to prawdziwy tygiel kultur, kolorów skóry, jezyków,ubiorów i dżwięków.
Mieszanka europejczyków z arabami i azjatami. Widzię fajne dziewczyny dość skąpo ubrane [35 stopni] a obok piękne muzułmanki w swoich róznobarwnych abajach. Mijamy również kobiety w pełnych burkach, tylko z siatką na oczy.
I nikt nikomu się specjalnie nie przygląda czy nie pokazuje paluchem ;-) Prawdziwe multikulti a nie jakaś tam "berlińska podróba"
Tak więc idziemy przez ten rózno barwny tłum i chłoniemy otaczający nas mały świat.
Przechodzimy na rzeką Kurą i dochodzimy do kolejki gondolowej która nas wiezie na wzgórze z którego widać doskonale panoramę starego Tbilisi. Na wzgórzu usytuowana jest twierdza Narikala a zaraz obok olbrzymi 20m posąg Matki Gruzji czyli Kartwlis Deda zwanej przez nas po prostu "Wielką Babą" ;-) Pomnik ów widać z wielu miejsc i jest dobrym drogowskazem do pieszej nawigacji po mieście. Widok ze wzgórza jest oszałamiający i wart poświęcenia paru Lari za wjazd oraz czasu. Około godziny 22 nadal nas otacza tłum odwiedzających to miasto. Wszyscy dookoła jacyś dziwni, uśmiechnięci, przyjaźnie nastawieni do innych,otwarci i uprzejmi. No normalnie jak w Ojczyźnie ;-). Szwędamy się tak do północy po róznych zakamarach starego Tbilisi aby wreżcie zasiąść w restauracji na długo wyczekiwanej gruzińskiej kolacyjce. Mmmmm, na samo wspomnienie mi nadal ślina cieknie jak u psów Pawłowa ;-). Około 1.30 docieramy na naszą kwaterę i momentalnie zasypiamy.
Oczywiście ruch uliczny i tłumy ludzi wcale nie maleją w tak późnych godzinach, jedynie co , to temperatura staje sie bardziej przychylna białemu europejczykowi z widoczną nadwagą :-) .
Rano po delikatnym śniadaniu ruszamy na dalszą część tbiliskiej wędrówki. Na początek coś dla naszego Jaśka -Park rozrywki Mtatsminda. Bardzo fajne miejsce aby załapać się na chwilę odpoczynku w tym barwnym i hałaśliwym mieście. Park oferuje również atrakcje na dość wysokim poziomie znane z innych europejskich podobnych miejsc. Niewątpliwą atrakcją jest wjazd kolejką do parku. Kolejka taka sama jak na Gubałówkę ,tylko dwa razy bardziej stroma. Po atrakcjach Mtatsmindy dalej chodzimy po stolicy Gruzji odkrywając co chwila urocze zakątki oraz zaułki. Piękna stara zabudowa szkoda tylko że bywa w strasznym stopniu zaniedbana. Niestety, brakuje dobrego gospodarza. Albo kapitału. Po zobaczeniu chyba wszystkiego co turysta musi "zaliczyć" w Tbilisi zaszliśmy do gruzińskiej restauracji na posiłek ;-).
Restauracja Samikitno. Kulinarny raj w starym Tbilisi. Dużo można by tu opisywać, ale słowa tego nie oddadzą. Za ubogi mamy słownik. Gdybym mógł, to bym w niej zamieszkał ;-) [oczywiście nie mam żadnych udziałów w tej knajpie]. Po parogodzinnej uczcie udaliśmy się ponownie zagubić w Tbilisi. Naszą nocną wędrówkę kończymy przechodząc przez Kurę bajecznie oświetlonym "mostem Pokoju" przy "muzycznej fontannie" .
Most Pokoju ma także swoją lokalną nazwę -"Always" ;-). Nazwa ta jest powodowana kształtem mostu przypominającym podpaskę.
Ponownie około 1 w nocy lądujemy zmęczeni w naszym gruzińskim mieszkaniu.
Jeśli chodzi o bezpieczeństwo w godzinach nocnych, to łaziliśmy po różnych zakamarkach i ani chwili nie czułem zagrożenia dla mojej rodziny to po pierwsze, a po drugie gruzińska policja patrolując teren swoimi radiowozami jeździ cały czas na włączonych "kogutach" i tak na prawdę co chwila widać w zasięgu wzroku jakiś patrol policji.
Wczesnym rankiem pakujemy nasz wycieczkowy dobytek do Patrola i powoli nadchodzi czas aby opuścić to wspaniałe, gościnne, otwarte po prostu fajne miasto. Przed nam ok 150 km do przejechania.
Jedziemy do głównej dla mnie atrakcji naszej gruzińskiej wycieczki. Terenowej atrakcji. Jadę na przełęcz Abano czyli ... sam nie wiem jak to będzie wysoko !
Jedne źródła podają 2850 a inne 2936 m npm. Tak czy siak, tam wysoko właśnie chcę dojechać.
Tylko czy na pewno tego chcę ?...
;-)
prezes, po prostu prezes

Awatar użytkownika
ishimo
4X4 Szczecin
Posty: 4250
Rejestracja: ndz 13 lis, 2011
Lokalizacja: Szczecin

Re: Gruzja 2017

Postautor: ishimo » śr 03 sty, 2018

No to się mi podoba. Czekam na następna czesc
Nissan Patrol GQ

Awatar użytkownika
Abo
4X4 Szczecin
Posty: 3404
Rejestracja: czw 25 gru, 2008
Lokalizacja: Szczecin
Kontaktowanie:

Re: Gruzja 2017

Postautor: Abo » śr 03 sty, 2018

:-D
Abo

_______________________________
TANIO powiększam babskie cycki dotykiem, jak nie zadziała zwrot kasy!
4800 VTR Super Safari, Jimny ;-)
firma, foty

Awatar użytkownika
prezes
Prezes 4x4 Szczecin
Posty: 10004
Rejestracja: śr 14 lut, 2007
Lokalizacja: szczecin
Kontaktowanie:

Re: Gruzja 2017

Postautor: prezes » czw 04 sty, 2018

...
Jazda po stolicy Gruzji nie należy do najłatwiejszych. Słabe oznakowanie,duży ruch oraz niesubordynacja gruzińskich kierowców powoduje,ze prowadzenie auta dotarcza "mnóstwa doznań" ;-)
Wyjeżdżając z Tbilisi w kierunku Tuszetii przejeżdżamy w pobliżu chyba największej giełdy samochodowej w Gruzji. Przez parę kilometrów ciągną się place z używanymi samochodami z całej Europy i częsci Azji.
Jako,że jadę tylko na "analogowej mapie" tzn papierowej prowadzę dość uważnie,żeby nie przegapić odpowiedniego skrzyżowania. Zjeżdżamy z S5 [niby szybkiego ruchu] na zwykłą drogą nr 38. Nawet dzisiaj pisząc ten tekst, pokonanie 190 km dzielące Tbilisi od Omalo zajmie nam ok 5 godzin [wg google]. Gdzieś na stacji dolewam paliwa oraz korzystam z free wifi gdzie udaje mi się ściągnąć na tablet mapę dojazdu do przełęczy Abano. Potem już mapa tylko działa z trybie offline. Godzina jest jeszcze w miarę wczesna więc robimy sobie szybką kawę gdzieś na poboczu. Ruch również jest umiarkowany. Pogoda piękna, my piękni i młodzi, widoki wspaniałe. No żyć nie umierać, po prostu sielanka.
Ale coraz bardziej po cichutku zaczynam odczuwać dyskomfort czekającej mnie przygody. Wjazdu na wcześniej wspominaną przełęcz Abano. Prawie 3 km w górę po skalnych półkach. Robię dobrą minę do złej gry. Zaciskam poślady i ruszamy. Droga wiedzie delikatnie pod górę. Ciągle pniemy się coraz wyżej i droga staje się coraz bardziej stroma. Aż żałuję że nie jade w tym momencie jakąś dużą amerykańską V8-mką. Jakimś muscle carem z lat 70. :-), ale jade swoim Patrolem 4.2TD który daje równie wiele frajdy z jazdy ! Jak nie więcej ;-).
Po drodze mijamy ruiny twierdzy Udżarma. Ale nie czas na zwiedzanie kiedy wyzwanie jest ciągle przed nami.Kierując się na Pshaveli mijamy Monastyr Alaverdi , najważniejszą świątynię całej Kachetii. Obiekt wart zwiedzenia.
Zaraz za miasteczkiem kończy się asfalt i zaczyna szutrówka. Całkiem przyjemna, spokojna ,szeroka w miarę równa. Spuszczam ciśnienie do 1,5 i w drogę. Droga wiedzie wzdłuż wąwozu którym płynie rwąca rzeka. Nasz szlak pnie się ciągle w górę , z jednej strony mam pionową ścianę a z drugiej drzewa które nam zasłaniaja widoki [choć wcale mnie to nie martwi]. Na razie dość łagodnie sie wspinamy pod górę. Ale ciągle pod górę. Przerzucam biegami z dwójki na trójkę i z powrotem. Co się rozpędzę na trójce to mam zakręt 180 stopni i znów redukcja na dwójkę. I tak cały czas .Nawierzchnia z równej zrobiła się dość wyboista i nie równa. Włączam reduktor i na dwójce już zostanę prawie do szczytu. Co jakiś czas auto obmywa woda z mini wodospadów spadających ze skał. W pewnym momencie doganiam Toyotę HZJ78 tzw BushTaxi ktora z mozołem wiezie w górę turystów. Załadowana ponad miarę dość niebezpiecznie się kołysze na boki, dodam że BushTaxi to fajne auto długością podobne do Patrola GR LWB lecz o 20-30 cm węższe. Co powoduje to kołysanie na boki. Jako,że raczej nie ma miejsca na wyprzedzenie [i wcale nie mam na to ochoty] to mozolnie powolutku jadę za mym chwilowym przewodnikiem. Na wysokości mniej więcej 1900 m kończą się drzewa i zaczynają krzewy , również Toyota skręca po drodze do "Turbazy" i znów jadę sam. Droga wycięta z zboczu góry na szerokość samochodu, no może szerzej. Niestety nie mam odwagi podziwiać panoramy, gdyż skupiam się na drodze przede mną. Nie wiem,czy pisałem wcześniej, ale mam pewną przypadłość z lekka psychiczną. Mam ogromny lęk wysokości ! No niestety. I dlatego wcale się rewelacyjnie nie czuję tu gdzie się obecnie znajduję. Ale że "rycerze hadcoru walczą do oporu !" więc jadę, walczę, napieram przed siebie. Toczę wewnętrzą walkę z dumy ze strachem i rozsądku z byciem fajnym.
Droga robi się coraz bardziej stroma i niektóre "agrawy" [zakręty 180 stopni] robię na dwa razy. Nagle za kolejnym zakrętem doganiam potężnego Kamaza 6x6. Na otwartej pace wiezie z 15 turystów z plecakami. Nie mam zielonego pojęcia jak szofer tego potwora sie mieścił na tej drodze. Ale robił to wyśmienicie ! Po paruset metrach Kamaz zjeżdża z drogi do następnej "Turbazy" i do przełęczy Abano jadę juz sam. Po drodze mijam parę przydrożnych kapliczek z nazwiskami ludzi którym się nie udało szczęśliwie z tej drogi wrócić do domu. Na wielu zakrętach przejeżdżam przez strumienie które płynąc w dół zabierają ze sobą materiał skalny z którego zbudowana jest droga. Tak więc każdy przejazd przez strumyk, rzeczkę powoduje dreszcz emocji powodowany niebezpiecznym bujaniem sie na boki naszego Patrola. Droga stała się równiejsza a widoki zapierające dech w piersiach. Jesteśmy około 2500 km w górę i mamy przed sobą przestrzeń tak ogromną, jak tylko mogę sobie to wyobrazić.Temperatura oczywiście też spadła. Na termometrze około 15-17 stopni. U podnóża było 15 stopni więcej.
Wreżcie po trzygodzinnej wycięczającej wspinaczce osiągamy swój cel podrózy. Staję na przełęczy Abano. 2963 m npm., taką wysokość sobie przyjąłem i już ! ;-)
Sama przełęcz to żadna rewelacja, jakiś barak i urządzenia meteo. Nawet stosownego znaku aby "sweetfocie" strzelić nie ma. No normalnie żenada. Ja tu walczę z przeciwnościami losu i własną naturą a tu taka bida. I kto mi uwierzy w mój wyczyn !? ;-)

Jako,że mamy godzinę około 16 podejmujemy decyzję,ze zjeżdżamy z przełęczy z powrotem do Pshaveli. A architektura wioski Omalo nie bardzo mnie interesowała to raz, a dwa do tej wioski miałem jeszcze ok 40 km [czyli jakieś 2-3 godziny drogi]. Tak więc ruszamy w dół. Zdecydowanie lepiej się samochodem wspinać niż zjeżdzać. Ale że trasa jest już mi poznana zjazd nie przysparza większych trudnosci. Po drodze jeszcze staram sie pomóc poznanym Litwinom którzy "złapali gumę" w swoim pick upie przy okazji kłócąc się niemiłosiernie na temat usunięcia usterki. Dodam,że podnoszenie samochodu podnośnikiem na dość stromej drodze nie zabezpieczając go przed stoczeniem się w dół, uważam za wielką głupotę. Ale cóż, przestałem już zbawiać świat swoimi naukami ;-). I dalej na reduktorze w dół, powolutku z szacunkiem kulamy się przed siebie. Po 2-3 godzinach stajemy na miejscu biwakowym nad rzeką obok imprezującej gruzińskiej rodziny.
Mamy czas na uspokojenie nerwów, zmianę pieluchomajt u kierowcy ;-) i szybki pyszny obiad.
Opuszczamy górskie tereny Tuszetii i kierujemy się do Kachetii
Do celu podróży mamy około 160 km, czyli w gruzińskich realiach 3 i pół do czterech godzin jazdy...
prezes, po prostu prezes

Awatar użytkownika
przem68
4X4 Szczecin
Posty: 643
Rejestracja: pn 19 lut, 2007
Lokalizacja: Szczecin

Re: Gruzja 2017

Postautor: przem68 » ndz 07 sty, 2018

cyt: "Wreżcie po trzygodzinnej wycięczającej wspinaczce osiągamy swój cel podrózy. Staję na przełęczy Abano. 2963 m npm."

Najbardziej mnie to trzygodzinne wycieńczenie ujęło :-D :-D :-D

Szacun Prezio za piękną opowieść. Zainspirowałeś mnie widokami jakie widziałem w tle i chyba się na tą Gruzję skusimy. Zwłaszcza, że Kazbek na nas czeka i mruga do nas oczkiem. :-D
Jutro będzie dzisiaj. Tyle, że dopiero jutro. ;-)

Awatar użytkownika
prezes
Prezes 4x4 Szczecin
Posty: 10004
Rejestracja: śr 14 lut, 2007
Lokalizacja: szczecin
Kontaktowanie:

Re: Gruzja 2017

Postautor: prezes » ndz 07 sty, 2018

A jak szybko się na tę prawie 3 tys wspinasz ?
:D
Bo ja w trzy godziny,to i się ciut zmeczylem 8)
prezes, po prostu prezes

Awatar użytkownika
Abo
4X4 Szczecin
Posty: 3404
Rejestracja: czw 25 gru, 2008
Lokalizacja: Szczecin
Kontaktowanie:

Re: Gruzja 2017

Postautor: Abo » ndz 07 sty, 2018

Ja sie wspialem w pół godziny na 2830mnpm :-D
Ötztal Glacier, Insignią :064:
Abo

_______________________________
TANIO powiększam babskie cycki dotykiem, jak nie zadziała zwrot kasy!
4800 VTR Super Safari, Jimny ;-)
firma, foty

Awatar użytkownika
przem68
4X4 Szczecin
Posty: 643
Rejestracja: pn 19 lut, 2007
Lokalizacja: Szczecin

Re: Gruzja 2017

Postautor: przem68 » pn 08 sty, 2018

Abo pisze:Ja sie wspialem w pół godziny na 2830mnpm :-D
Ötztal Glacier, Insignią :064:


To kiedy robimy powtórkę Zdzisław ? :-D
Jutro będzie dzisiaj. Tyle, że dopiero jutro. ;-)

Awatar użytkownika
Abo
4X4 Szczecin
Posty: 3404
Rejestracja: czw 25 gru, 2008
Lokalizacja: Szczecin
Kontaktowanie:

Re: Gruzja 2017

Postautor: Abo » pn 08 sty, 2018

Lipiec, Monte Pinto :-D
Abo

_______________________________
TANIO powiększam babskie cycki dotykiem, jak nie zadziała zwrot kasy!
4800 VTR Super Safari, Jimny ;-)
firma, foty

Awatar użytkownika
prezes
Prezes 4x4 Szczecin
Posty: 10004
Rejestracja: śr 14 lut, 2007
Lokalizacja: szczecin
Kontaktowanie:

Re: Gruzja 2017

Postautor: prezes » wt 09 sty, 2018

...Po drodze trochę błądzę. Daje o sobie znać słabe oznakowanie dróg. Tym bardziej,że cel naszej podróży nie jest jakimś wybitnym sławnym miejscem w Gruzji. Ale nie poddajemy się i co jakiś czas pytając o drogę tubylców lokalesów obieramy wreszcie odpowiedni kierunek i wjeżdżamy na 172-kę.
Przejechałem wiele dróg w Gruzji, asfalty, szutry czasami płyty lub z rzadka bruk. Ale takiej drogi jaką jechaliśmy to nie widziałem. Bardzo dziurawy asfalt z ubytkami wielkości Matiza. Te mniejsze ubytki w asfalcie uzupełniane były piaskiem i gliną, te większe zasypywane szutrem. Tak więc "pędzimy tym hajłejem" całe 30-40 na godzinę. Krajobraz za szybą zmienił sie diametralnie. Okolica stała się płaska jak plaża w Świnoujściu. Na przestrzeni 100 km przejechalismy z górzystego Kaukazu na piekny lekko pofalowany step. Step jak okiem sięgnąć. Droga na szczęscie z "asfaltowej" stała się szutrową i można było pogonić kucyki spod maski. Docisnąłem do 90-100 km/h i droga zaczęła szybciej ubywać. Za Patrolem zostawiamy ogromny tuman kurzu i pyłu, który długo po naszym przejeździe unosi się jeszcze nad drogą. Zmęczenie tego długiego dnia zaczęło juz powoli dawać znać o sobie. Tym bardziej,że za bardzo nie wiedzieliśmy jak daleko mamy do celu, zaczęlismy się rozglądać ,gdzie by tu stanąć na nocleg.
Generalnie nie trzeba było sie mocno rozglądać. MOŻNA BYŁO WSZĘDZIE ! Wystarczyło zjechać z szutru, przejechać 100-200 m i można było na stepie rozbijać obóz. Ale zatrzymuję kierowcę Ziła i po krótkiej pogawędce wiemy że do Udabna mamy około 10 km. Daje po gazie i w 10 minut docieramy do cywilizacji.
Dość dziwna to cywilizacja. Pośród bezkresu stepu, dosłownie bezkresu lekko pofałdowanego pustkowia jest osada, wioska Udabno. Wioska powstała w wyniku chorych aspiracji Radzieckich władz mających na celu wykorzystanie gospodarcze stepu. Stepu który wiosną jest podobno soczysto zielony lecz w lipcu kiedy to miejsce odwiedzamy jest po prostu wypaloną szaro-brązową pustynią.
Wjeżdżamy do "city" mijając jeden czy dwa guesthausy docieramy do Oasis Club.
Z wcześniejszych informacji przewodnikowo-internetowych wiemy,że klub jest własnością Polaków. Pomimo tego, szczęki nam opadają jak słyszymy w naszym ojczystym języku "Cześć, czego sie napijecie ?!" ;-) ;-)
Oczywiście zimny browarek, drugi, trzeci i już wszystko wiemy. W klubie kręci się mnóstwo osób, co chwila ktoś podchodzi do baru po zamówienie. Przewija się tu mocno internacjonalne towarzystwo. Francuski, angielski rosyjski, niemiecki no i oczywiście polski słychać dosłownie wszędzie.
Wieczorem czyli około 23 ;-), rozpoczyna się koncert francuskiej grupy młodych artystów, którzy podróżując po Europie dają koncerty za spanie i jedzenie. Fajnie to sobie wykombinowali. Około północy schodzi sie juz cała wioska i impreza trwa do białego rana. Bardzo przyjemnie spędzamy czas....
prezes, po prostu prezes

Awatar użytkownika
prezes
Prezes 4x4 Szczecin
Posty: 10004
Rejestracja: śr 14 lut, 2007
Lokalizacja: szczecin
Kontaktowanie:

Re: Gruzja 2017

Postautor: prezes » wt 09 sty, 2018

... Obudzić się na stepie o 6 rano, to chyba był najfajniejszy poranek jaki miałem na tej wycieczce. Temperatura ok 15 stopni, piekne słońce, słychać tylko delikatny szum wiatru i takie śmieszne ptaszki z czubem na łebku. Jest czas na NIC NIE ROBIENIE ! Potrzebowałem tego.
Około 9 [kiedy jeszcze słonko nie grzeje całą swoją mocą] wyganiam z namiotu moją załogę i go składam. Szybkie poranne działania, prysznic, sniadanie i oczywiście poranna kawa. Na pożegnanie z właścicielami Oasisa zostawiam im naszą polską mielonkę ;-).
Ruszamy bezdrożami w kierunku monastyru Dawit Garedża.
Bardzo trudno [przynajmniej mi] się nawigowało po stepie, na którym było dziesiątki róznych dróżek, niby mam odpowiedni program na tablecie który się doskonale spisuje na bezdrożach, ale tych dróg które mam przed sobą, nie widzę na ekranie ! ;-) Pozostaje jechać na azymut, na czuja. W południe temperatura gdy sięga około 35-37 stopni docieramy do monastyru. Ja odpuszczam zwiedzanie ponieważ muszę "przeanalizować dalszą drogę" ;-). Agnieszka z Jaśkiem zaopatrzeni w wodę ruszają do zabudowań klasztornych. Bardzo ciekawe to miejsce sięgające swą historią aż VI wieku. Dodam,że sam monastyr leży na granicy Azerbejdżanu i Gruzji i cały czas nie jest do końca wyjaśnione, do kogo to miejsce powinno należeć.
Oczywiście na miejscu spotykamy polską wycieczkę ;-), po krótkich pogaduchach ruszamy dalej. Jedziemy w kierunku Rustavi. Jakieś 40-45 km na oko. Oczywiście drogi w tej częsci Gruzji są tylko z nazwy drogami. Tak więc pędzimy znów szutrówką ze znaczną prędkością. Dookoła step, a prawie pustynia. Temperatura 42 stopnie. Kapitalna droga. Akurat dla naszego Patrola.
Po paru kilometrach nie stąd nie z owąd dojeżdżamy na środku tych pustkowi do zaparkowanego Forda Transita. Wysiadają z niego umundurowani żołnierze i nas zatrzymują.
Okazuje się że od 10 kilometrów jedziemy przez poligon na którym odbywa się strzelanie. Trochę śmieszno, trochę straszno. Dalej tą droga jechać "nie nada". Okazuje się ,że jest objazd przez step. Ruszamy, z początki droga [a raczej ślad w stepie] jest widoczna. Niestety po paru kilometrach błądzenia i jazdy na azymut docieramy do koryta wyschniętej rzeki. Niestety pionowym ścianom wyschniętego koryta nie podoła nawet nasz dzielny Patrol i wracamy do punktu wyjścia. Wracamy do posterunku. Żar się leje z nieba, na wyświetlaczy temp 47 stopni. Nie wiem ile on przekłamuje, ale jest BARDZO gorąco. Oczywiście cienia brak. Czas do końca manewrów umila nam przyjemna pogawędka z gruzińskimi "sołdatami". Po dwóch godzinach możemy ruszać dalej. I znów za nami tuman kurzu, przez otwarte okna wpada gorące powietrze, dobrze że jest choć przewiew. Dojeżdżamy do Rustavi. Obskurne postsowieckie przemysłowe miasto. Przynajmnej jego przedmieścia, bo centrum całkiem niczego sobie.
Z racji tego,że do samochodu mam przyczepioną naszą polską flagę, spotykamy się z dużą przychylnością innych kierowców oraz mijanych nas osób gdy stoimy i na mapie szukam dalszej drogi. Jednym z takich spotkanych ludzi jest Pan Matuszewski, Gruzin polskiego pochodzenia którego dziadkowie cztery pokolenia temu zostali zesłani na te ówczesne pustkowia. I własnie ów Matuszewski kieruje nas na własciwą drogę w kierunku Wardzi.
Wardzia to skalne miasto , miejsce oczekujące na wpisanie na listę zabytków UNESCO. Do celu mamy jeszcze ok 250 km. Tym razem jesteśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni jakością drogi. Pod kołami mamy piekny równy asfalt. Rezygnujemy z postoju na obiad i gnamy dalej przed siebie. Jedziemy terenami Dolnej Kartli drogą nr 117. Jesteśmy mniej więcej 2000 mnpm. Dookoła piekne zielone łąki i równiny. Droga przebiega obok dwóch wspaniałych [przynajmniej zza szyby samochodu] jezior.Tsalka oraz Paravani. Wspaniałe miejsca do uprawiania sportów wodnych. Niestety, pod względem turystycznym to kompletna pustynia. Te tereny zamieszkują w większości przesiedleni Ormianie, którzy tworzą własne enklawy i nie specjalnie chcą się integrować z przyjezdnymi. Po drodze mijamy Ninocmindę, miejsce pochowania patronki chrześcijańskiej Gruzji. Św Nino.
We wczesnych godzinach wieczornych dojeżdżamy do Wardzi spotykając po drodze dwóch polaków podróżujących swoim Volkwagenem T3 od 3 miesięcy po Kaukazie. Miło znów jest z kimś pogadać z Polski. Jest już późno i nie chce mi sie szukać miejsca na nocleg. Zagaduję właściciela w pierwszym z brzegu "guesthausie" .
I tu znów kolejne zaskoczenie, żona własciciela czystą polszczyzną zaprasza nas w swe progi...
prezes, po prostu prezes

Awatar użytkownika
Tanto
4X4 Szczecin
Posty: 4665
Rejestracja: pn 21 maja, 2007
Lokalizacja: Szczecin/ Dobra k.Now
Kontaktowanie:

Re: Gruzja 2017

Postautor: Tanto » śr 17 sty, 2018

Suzuki SJ510 LWB '85 "Kozunia"

Awatar użytkownika
prezes
Prezes 4x4 Szczecin
Posty: 10004
Rejestracja: śr 14 lut, 2007
Lokalizacja: szczecin
Kontaktowanie:

Re: Gruzja 2017

Postautor: prezes » wt 06 lut, 2018

...Okazuje się że jest ona Polką z Kraśnika ! Która od kilkudziesięciu lat mieszka z mężem Gruzinem i dziećmi w tym pieknym zakątku Gruzji.
Mamy pokoik z łazienką i śniadaniem w niewielkiej cenie. Jako,że noc jest ciepła zasiadamy na podwórku przy małym co nieco rozkoszując się okolicą i atmosferą. Ciut przed północą przybywają następni goście. I tu kolejne zaskoczenie. Dwie kobiety z córkami, mieszkanki szczecińskiego Pogodna ! ;-)
Około 10 Agnieszka z Jaśkiem wyruszają zwiedzać skalne miasto klasztor Wardzia.
Bardo ciekawe miejsce pokazujące kunszt średniowiecznych gruzińskich budowniczych [choć bardziej górników]. Cała trasa to mniej wiecej 2 godziny zwiedzania parunastu pięter tej wspaniałej wykutej w skałach budowli. Mi natomiast miło upływa czas w towarzystwie przewodnika z którym prowadzimy nader ciekawą dyskusję dot historii naszych narodów. Ciekawym jest to,że ów wyedukowany przewodnik bardzo zapewniał,że gdyby nie Gruzini to by Europa od paruset lat była by podbita przez plemiona azjatyckie. No cóż,skoro tak uważał ;-).
Około południa ruszamy w ostatni odcinek naszej gruzińskiej włóczęgi. Kierujemy się do Batumi.
Jadąc drogami głównymi mamy około 360 km czyli na gruzińskie realia 6-7 godzin jazdy.
Wybieram krótszą drogę przez góry, przez Achalciche i dalej Khulo. Mamy do "zrobienia" jakieś 150 km. Po drodze konieczny postój pod twierdzą broniąca drogi dojazdowej do Wardzi. Twierdzy Chertwisi górującej nad doliną rzeki Kura [tej samej co w Tbilisi]. Zwyczajowo żar sie leje z nieba a my w trasie. Docieramy do głównego miasta regionu Samcche-Dżawachetii którą jest Achalcyche. Jesteśmy jakieś 30 km od Turcji. Samo miasto nie robi na nas pozytywnego wrażenia. Jedynie 900 letnia twierdza Rabati która góruje nad miastem jest warta zatrzymania i zwiedzenia. Trochę się gubię w centrum, ponieważ droga którą się mamy zamiar udać, nie jest jakąś główną trasą. Ale "koniec języka za przewodnika" i juz pedzimy w kierunku dosć odległego morza Czarnego.
Przez jakieś 40-55 km mamy całkiem ładna drogę, równy asfalt, znaki drogowe itp. Mniej wiecej od Zarzmy zaczyna się szutr i wyrwy w drodze. Wspinamy się serpentynami w górę. Ale droga jest szeroka i bezpieczna.
Jedziemy coraz wyżej i wyżej. Nawet na mapie odcinek drogi którą jedziemy zmienił kolor z żółtego na biały ;-). Pogoda nam dopisuje, w Achalcyche termometr pokazywał około 38 stopni, teraz jest troche chłodniej-jakieś 30 stopni. Droga nam upływa w miłej atmosferze. Ruch znikomy a nawet bardzo znikomy. Na przestrzeni ostatnich 30 km minelismy jeden samochód.
Na wysokości mniej więcej 1800 m wjeżdżamy we mgłę, ale potem ta mgła się okazuje nisko zawieszonymi chmurami ! Dość dziwne jak dla mnie doświadczenie. Wreżcie po południu docieramy na szczyt przełęczy Goderdzi. Stajemy na chwilę w "city of Khulo" czyli na szczycie. Wysokościomierz pokazuje jakieś 2030 mnpm. Widoki niespecjalne dookoła. Wszędzie chmury i widoczność rzędu 50-80 m. Okoliczne chatki, domostwa raczej biedne i zaniedbane. Temperatura mniej więcej 13 stopni. Czyli o dwadzieścia pięc chłodniej niż u podnóża.
Nie mamy tu nic więcej do roboty, więc ruszamy przed siebie dalej, w dół. I znów ostre serpentyny i zjazdy. Droga gliniano-szutrowa poprzecinana koleinami. Po wyjechaniu z chmur oczom się ukazuje piekny krajobraz. Zielone łąki i pastwiska, zagajniki. Bardzo pieknie. Jadąc niżej mijamy kurort narciarski [podobno czynny zimą], dalej zatrzymujemy sie przy straganie na którym Gruzin sprzedaje miód i koniak. Oczywiście krótka pogawędka i zaopatrzeni w wikuały znów jesteśmy w trasie.
Mniej więcej w Gobroneti czyli jakieś 35 km od przełęczy zaczyna padać deszcz. Pierwszy deszcz od początku naszego wyjazdu !
I tak w tym deszczu docieramy wieczorem do punktu startu naszej gruzińskiej przygody. Docieramy do Batumi a dokładnie na camping w Tsikhisdziri. W deszczu rozbijamy obóz. Niestety opady utrzymują się również rano i wg prognoz mają jeszcze trwać najbliższe dwa dni.
Wg pierwotnego planu mieliśmy na tym campingu zostać sobie dwa trzy dni i trochę odpocząć po naszej eskapadzie, ale w związku z niepomyślną pogodą decydyjemy się przenieść na drugą stronę Morza Czarnego. Tam gdzie nie pada czyli do Bułgarii.
I tym sposobem w niedzielę około 10 rano opuszczamy gościnną Gruzję drogą którą tu dwa tygodnie wcześniej przyjechaliśmy.


Gruzja to wspaniały piękny kraj życzliwych ludzi.
Nie spotkałismy się ani razu z jakąś przykrością od Gruzinów a bylismy zarówno w mertopoliach jak i dziurach gdzie psy du.pami szczekały.
Widoki zapierają dech w piersiach, kuchnia gruzińska rozpieszcza podniebienia a koniaki zwalają z nóg nawet największych mocarzy.
Temperatury zadowolą każdego zmazrlucha a świerzość i czystość powietrza w górach powoduje zawrót głowy.
Turysta może swe oczy napawać zarówno wspaniałymi kaukazkimi szczytami jak i pieknymi dolinami rzecznymi, rozgrzanym jak piec hutniczy stepem jak i kamienistym spokojnym brzegiem Morza Czarnego. Nocą niebo jest rozgwieżdżone w sposób wręcz absurdalny
Z noclegami nie ma problemu, przy odrobinie chęci można znaleźć tanie "guesthausy" jak i pola namiotowe. Oczywiście Ci najtwardsi z twardych również znajda dla siebie miejsce do spania "na dziko".
Ceny można porównać z cenami w Polsce, płacenie kartą płatniczą jest ogólnodostępne [miasta i główne trasy]
Kierowcy ze słabymi umiejętnosciami moga mieć problem z poruszaniem się, Gruzini prezentują agresywny styl jazdy.

Piotrek Machowski
prezes, po prostu prezes

waldekryba
4X4 Szczecin
Posty: 5429
Rejestracja: pt 28 sty, 2011

Re: Gruzja 2017

Postautor: waldekryba » wt 06 lut, 2018

No i dojechałeś , do finału przygody gruzińskiej.

Awatar użytkownika
prezes
Prezes 4x4 Szczecin
Posty: 10004
Rejestracja: śr 14 lut, 2007
Lokalizacja: szczecin
Kontaktowanie:

Re: Gruzja 2017

Postautor: prezes » wt 06 lut, 2018

;-)
Ostatnie foty wrzuce jutro Jackowi.

Dziękuję za śledzenie naszej przygody w odcinkach.
Jeszcze tylko ostatni film do zrobienia i czas znów w drogę po nowy materiał
prezes, po prostu prezes

Awatar użytkownika
miastek
V-ce prezes 4x4 szczecin
Posty: 5830
Rejestracja: czw 15 lut, 2007
Lokalizacja: Miastko/Szczecin

Re: Gruzja 2017

Postautor: miastek » wt 06 lut, 2018

A ja myślałem, że to będzie jak z modą na sukces i nigdy się nie skończy.
Miastek Off-road GARAGE
Serwis, części, akcesoria 4X4
ESCAPE wyciągarki, zawieszenia, namioty dachowe
iKAMPER local dealer
iODPERFORMANCE local dealer
NOWY ADRES!!! WARZYMICE 18B
502 599 717
SuperPatrolSuper TURBOintercooler


Wróć do „Imprezy 4x4”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 25 gości