Rumunia 2017 - RELACJA
: pn 31 lip, 2017
Uaktualniłem bo zdjęcia poginęły.
Jako że przejazd odbył się a jakże samochodem 4x4 (Insignia) wobec tego relacja będzie tutaj
Zdjęcia będę wklejał sukcesywnie
Dzień pierwszy...
Wyjeżdżamy rano z Żurkami z Kołbaskowa i planujemy przelot przez Niemcy, Czechy, Słowację, Węgry w kierunku Oradei.
Prawie do Drezna lecimy sobie spokojnie bez zgrzytów, lekkie korki na obwodnicy Berlina. W okolicach Drezna zaczynamy grzać około 5km/h. Oprócz Czech gdzie trzeba kupić naklejkę w pozostałych krajach winietę można kupić elektronicznie przez internet - bez jakichkolwiek kolejek.
Mijamy Pragę i Darkowi zaczyna stukać w silniku. Przyjeżdża laweta i zabiera kampera warsztatu.
Gość odpala silnik - diagnoza na słuch - sworzeń w tłoku. Czyli jazda kampera się na ten czas zakończyła
Darek załatwia lawetę do Polski i zostajemy na biwaku na terenie warsztatu.
Dzień drugi
Rano po śniadanku ustalamy że my jedziemy dalej, a Żurki czekają na lawetę do poniedziałku.
Lecimy do Budapesztu pozwiedzać.
Foty z Budapesztu są tutaj https://www.flickr.com/photos/abo_t/albums/72157686913136216
Po Budapeszcie lecimy dalej autostradą do Oradei. Zajeżdżamy wieczorem i lokujemy się obok miasta na polu namiotowym.
Pola namiotowe w Albanii to luksus. Tutaj ważne że woda z jednego węża prysznicowego leci na 4 kabiny
Na polu namiotowym rodzina niemiecka i zorganizowana wycieczka offroadowa z Polski. Niektórzy dość dziwnie się zachowywali, jakbym im ukradł Rumunię...?
Jako że przejazd odbył się a jakże samochodem 4x4 (Insignia) wobec tego relacja będzie tutaj
Zdjęcia będę wklejał sukcesywnie
Dzień pierwszy...
Wyjeżdżamy rano z Żurkami z Kołbaskowa i planujemy przelot przez Niemcy, Czechy, Słowację, Węgry w kierunku Oradei.
Prawie do Drezna lecimy sobie spokojnie bez zgrzytów, lekkie korki na obwodnicy Berlina. W okolicach Drezna zaczynamy grzać około 5km/h. Oprócz Czech gdzie trzeba kupić naklejkę w pozostałych krajach winietę można kupić elektronicznie przez internet - bez jakichkolwiek kolejek.
Mijamy Pragę i Darkowi zaczyna stukać w silniku. Przyjeżdża laweta i zabiera kampera warsztatu.
Gość odpala silnik - diagnoza na słuch - sworzeń w tłoku. Czyli jazda kampera się na ten czas zakończyła
Darek załatwia lawetę do Polski i zostajemy na biwaku na terenie warsztatu.
Dzień drugi
Rano po śniadanku ustalamy że my jedziemy dalej, a Żurki czekają na lawetę do poniedziałku.
Lecimy do Budapesztu pozwiedzać.
Foty z Budapesztu są tutaj https://www.flickr.com/photos/abo_t/albums/72157686913136216
Po Budapeszcie lecimy dalej autostradą do Oradei. Zajeżdżamy wieczorem i lokujemy się obok miasta na polu namiotowym.
Pola namiotowe w Albanii to luksus. Tutaj ważne że woda z jednego węża prysznicowego leci na 4 kabiny
Na polu namiotowym rodzina niemiecka i zorganizowana wycieczka offroadowa z Polski. Niektórzy dość dziwnie się zachowywali, jakbym im ukradł Rumunię...?