Dzień drugi.
Zaczynamy od zwiedzania okolicy, rezerwacik całkiem przyjemny, woda ciepła, kolorowo.
Na plaży stoi śmietnik, jest miejsce po ognisku, widać że od czasu do czasu ludzie tu biwakują. Świtem można było przejść plażą dookoła, rankiem już woda podniosła się na tyle, że trzeba się drapać po zboczach. Jest nawet jakaś jaskinka. Stworzeń różnorakich też trochę jest - ptaki, kraby, małże.
Bandar Al Khairan
Po śniadanku podchodzę ostrożnie do wyjazdu z plaży, pierwsza próba negatywna. Bez buta koła się kręcą autko stoi.
No to zapinamy blokady i lekki but bo dziury. Wyjazd był widowiskowy, piachu i kamieni jak dobre tornado, ale 300KM daje radę. "Troszkę" opony zaśmierdziały i pooszlo
Jest las namorzynowy, to jakaś rzadkość tam czy coś...
i tacy goście - setki
Kawałek asfaltu do Western Hajar (góry) i wjeżdżamy wreszcie na drogi "4x4 only".
Równiutke, twarde, szerokość na 3 samochody... gdzie ten offroad omański?
Niestety (albo stety) offroad w Omanie taki jest. Jeżeli tylko jest możliwość - to jechała tamtędy spycharka. Owszem, można znaleźć kawałki offroadu ale trochę na siłę.
Całkiem ładne te Western Hajar.
W wadi czyli wyschniętych rzekach często jednak jest woda. Lokalni nad tymi basenami piknikują, kąpią się, w niektórych bardziej popularnych może być kilkadziesiąt osób. Piknikują też na plażach, w Omanie plaże służą do jazdy samochodami
Bardzo częste są męskie wieczorne pikniki na plaży, gdzie stoi kilkanaście lub więcej terenówek, grillują i hałasują, potem nocą robią sobie zawody samochodowe
I odświeżamy się
Woda do gospodarstw tutaj płynie akweduktami które nazywają się falaj. Falaże są wszędzie, niektóre mają kilka tysięcy lat. Ciągną się kilometrami po zboczach - wygląda to jak pozioma warstwa geologiczna. Są klejone z kamieni i czegoś podobnego do betonu.
Tutaj falaż ma mostek.
Dalej droga "4x4 only"
Tak wyglądają wadi, to jest bardzo małe.
Jedziemy dalej w głąb gór
No i jesteśmy w chmurach
A myślałem że Oman to błękitne niebo, podczas naszego pobytu były tylko 2 dni z mniejszym zachmurzeniem.
Ma to swoje zalety, bo na słońcu było ponad 40 stopni.
i przewiało
Bliskie spotkanie
Jedziemy dalej, żeby rano z biwaku pójść do jaskini Al Tahri.
To jedyna mi znana (z internetu oczywiście) jaskinia do której można wejść bez sprzętu wspinaczkowego. Za to nie można do niej podjechać, wycieczka na kilka godzin i z dużymi przewyższeniami.
Al Tahri to wejście do ogromnego zespołu jaskiń, kilka km obok są inne wejścia (jaskinia Al Jinn np.) ale wymagają zjazdu w dół - wejścia to dziury w ziemi.
Biwaczek na dużym piaszczysto-kamienistym parkingu przy drodze "4x4 only", jesteśmy sami.