slajdshow_01 slajdshow_02 slajdshow_03 slajdshow_04 slajdshow_05 slajdshow_06 slajdshow_07

Wałeckie błota i bezdroża 2006


Image

 

Faktycznie – rzeź…ale od początku:

Napalony byłem na ten wyjazd jak łysy na grzebień. Niestety, auto świeżo kupione i nie przygotowane do imprez…ratunkiem okazał się Kisiel, który zabrał mnie jako debiutującego pilota. Po dopracowaniu szczegółów wyjazdu ruszyliśmy ekipą : Qśma + Kamil i „balasty”, Przemson + Agnieszka i Kisiel + ja.

Reszta ekipy miała dojechać w dniu rozpoczęcia imprezy, więc w oczekiwaniu na pełen skład szczecińskiej ekipy postanowiliśmy się trochę pointegrować. Szczegóły integracji pominę, no może poza titanikiem w wykonaniu Kiśla i poturbowanym kolanem Pawła…

Image

Start imprezy umilił nam syndrom dnia wczorajszego połączony z obfitymi opadami deszczu – klimat wręcz wymarzony na imprezę terenową. Po „krótkiej” odprawie ruszamy.

Image

Na początku „gadatliwy” Kisiel decyduje się na jazdę w teamie z naszą szczecińską ekipą.

Pierwszych parę pieczątek idzie dobrze do momentu próby sprawnościowej pilotów ( taki sobie bieg z oponką pod górę). Zjeżdżając z góry gaśnie auto

Image

Image

…nie możemy go ponownie uruchomić …nie ma prądu…co jest kur…?? Zjeżdżamy na bok i diagnozujemy…alternator. No i po Wałeckich… ale nie dajemy za wygraną. Po półgodzinnym czyszczeniu i suszeniu zabłoconych szczotek wszystko działa. Wracamy do walki !!Doganiamy naszą ekipę przy walce z pieczątką. Parę ciepłych słów od prezia i zaliczamy kolejną pieczątkę.

Wtedy dostaję wyraźne polecenie od Kiśla – parcie na pudło – i odłączamy się od ekipy. Parę pieczątek pokonujemy solo … do momentu, w którym bez trifora - ni dy rydy.

Pomaga nam Benes, który wraz z Elą wracają z „ pomerki” …chyba… ale efekt wydobycia zawdzięczamy koledze z poznańskiej Gelendy. Dojeżdżamy do takiego sobie strumyczka, co to łąkę na dwoje rozdziela…taaa… szukamy najwęższej części, rozpęd i… dooopa!

Image

Torf nie daje się tak łatwo pokonać, a suzi na AT-kach nie pomaga…Na szczęście pomaga nam załoga żółtego terano, którym parę metrów dalej oddajemy naszą musztardę, bo muszą uszczelnić chłodnicę, no i robimy sobie pierwszą przerwę na kanapki patrząc, jak załoga gelendy zrywa linę od wyciągarki próbując wydostać wklejone po klamki auto.

Image

Parę pieczątek dalej daję plamę i prawie topimy auto w rzeczce

Image

Na szczęście wyciągają nas na kinetyku koledzy z extremu. Szybka zmiana ciuchów na suche i jedziemy dalej. Wkrótce kończymy pierwszy etap.

Drugi etap wita nas pięknym PP z trzema pieczątkami i błotem po pas…Kisiel namawia mnie na trifora, a ja klnąc w duchu liczę na łut szczęścia…Cuda się zdarzają jednak – pojawia się załoga zmoty na uazie z mechanikiem…jest plan – mogą nas ciągnąć tylko taśmą lub liną kinetyczną – takie zasady. I tak też nas przeciągają… na taśmach …zaliczamy 3 pieczątki bez trifora ! Po kilku następnych pieczątkach spotykamy późniejszych zwycięzców turystyka – Walkiego i Pabla, oraz Sławka i Hajdiego. Dalej jedziemy już razem i zdecydowanie szybciej pokonujemy PP. Później dołącza do nas załoga niebieskiego patrola…mają metromierz …jest dobrze, bo ten Walkiego nie działa…

Coraz lepiej nam się jedzie, porównujemy z Pablem ilość pieczątek – różnica tylko paru - nieźle jak na mój debiut na miejscu pilota…

Późną nocą odłączaja się od nas Hajdi z Malarzem i niebieski patrol. Dołączą do nas rankiem. Jedziemy na dwa wozy - wrotka Walkiego i resorak Kiśla…krótko przed północą Walki weryfikuje drzwi w Toyocie do tego stopnia, że trzeba się na chwilę zatrzymać i naprawić drzwi, bo Pablo „moknie przez szparę w drzwiach” … Siekiera i kołek czynią auto bardziej szczelnym, a my z Kiślem wcinamy chińskie zupki i poprawiamy batonami.

Mija północ - mimo tego postanawiamy jechać dalej… w nocy pokonujemy piekny nasyp kolejowy….w dzień podobno sprawiał ludziom duże problemy, a my go w nocy myk, myk…

 

Do rana robimy kilkanaście pieczątek, kiedy dołącza do nas ponownie załoga Hajdi i Sławek

Napędzają nas i motywują do dalszej walki, chociaż sami już nie walczą… podczas kolejnej próby łamiemy z Kiślem amortyzator z tył – z resztą jedyny, za jakiś czas odłącza się od nas Patrol Sławka i Hajdiego, później niebieski patrol, który też do nas dołączył gubi drogę i zaczynamy błądzić … zmęczenie zaczyna dawać się we znaki. Po kilku nieudanych próbach odnalezienia trasy rezygnujemy z ostatnich pieczątek – z resztą i tak dochodzi 16-ta i czas zdać kartki z pieczątkami… zmęczeni, źli i głodni wracamy do bazy, po drodze odkręcając jeszcze wał w resoraku, na którym krzyżaki dostały za dużego luzu…

Jeszcze tego samego wieczoru wracamy do Szczecina – ja lekko przysypiając, Kisiel chyba też – w sumie dojechaliśmy cało i szczęśliwie. Jeszcze po drodze dowiadujemy się, że Walkie i Pablo mają pierwsze miejsce w turystyku - puchar i tak jedzie do Szczecina!

My z Kiślem zajmujemy 6- miejsce ….nieźle jak na debiut!

jolek