slajdshow_01 slajdshow_02 slajdshow_03 slajdshow_04 slajdshow_05 slajdshow_06 slajdshow_07

Rumunia -Maramuresz 2006

Image 

Image

Na pomysł wyjazdu w gory Rumuni Karpaty wpadłem siedząc i kasztaniąc na forum. był to wyjazd łączacy z założenia lightowo-widokowe a zarazem wymagajacy sprzetowo i terenowo. Co w 100% udało sie zrealizowac. Całość trwała prawie miesiac, zawierała około 5 kilo kilometrow i obfitowała w przerózne przygody. Spora większość terenow górskich obfitowała w strome podjazdy gdzie kredens przegrzewał sie niemiłośiernie, choć nie brakowało odcinków błotno-skalistych i w końcu samych skał oraz kamulców, co przypominało odcinkami "rockcrawling".

Image

Image

Pominę w tej opowiesci trasę dojazdową przez Polskę, Czechy i Węgry jako odcinek nic nie wart dla braci "łofrołdowej" i płynnie przejde do ciekawych opowieści, których nie brakowało. pierwszą ciekawostką i gratką dla błoto-maniaków był odcinek pierwszego dnia, wiodący przez góry i charakterem przypominający naszą "puszczę bukową"i koleiny po LKT. Tutaj po raz pierwszy zaczęły się "wtopy " i walka z żelazem. Po kolei każde z aut utykało, albo na pierwszym dołku, albo dalej. Czasami zatrzymywały koleiny, czasem porządne błoto, a czasem kolejka do trudnego odcinka. Nie obyło sie bez wyciagarek i piłowania sprzetu tył- przód. tutaj pierwszy raz auta pokryły sie rumuńskim błotem.

Image

Image

Kolejna przygoda, zdaje się, że przetrafiła się trzeciego dnia, obfitowała w kamulce i koryta strumieni górskich. Do przejechania był odcinek trasy opuszczonej i nieużywanej chyba od czasów Czałczesku. Tutaj przydawał sie pilot, bacznie obserwujący trasę oraz kierowca z refleksem. Kamulce, z czasem wielkości telewizora, spore wyxyże i katorga dla zawieszenia. nie raz mosty oberwały głazami.a reduktor pracował cały czas.

Image 

Image

Do kolejnej przeprawy nie trzeba było długo czekać. Droga wiodła bardzo stromo w dół, z czasem reduktor trzeba było wspomagac hamulcami, a do tego drobny ciek wodny przemieniający raz prawą, raz lewą koleine w slizgawke po korzeniach i kamieniach. Jak by tego było mało na koniec dnia, już w deszczu i ciemnościach, musielismy przeprawiać się przez bardzo głęboki strumyk, w którym pod zwałami wody ukryte były kamienie wyginające wszystko co na nie wpadło. Po ciemku naprawdę nie było ich widac.

Image

Image

Wszystkie trudności terenowe przeplatane były zajefajnymi widokami i jazdą po połoninach pokrytych równą zieloną trawką oraz wąwozach przypominajacych nasz park w ojcowie z białymi ostancami. Wszystko na obszaze kilkakrotnie większym niż nasze zabytki przyrody. Karpaty rumuńskie maja bardzo strome podjazy i zjazdy, wiec czesto, gdy szutrówki miały po kilkadziesiat kilometrów podjazdu, olej w mostach i skrzyni nagrzewał sie do tego stopnia ze czuć było jego zapach. Podobnie było przy zjazdach na trasie transfogarskiej, bardzo ciężkie i długie zjazdy były testem dla hamulcow. Gorące do czerwoności tarcze jak w formule 1 i przegrzewający sie dot4 dominował zapachem.

Image

Image

sporo też zwiedzaliśmy. wesoły cmetarz, monastry, połoniny, polskie wsie, tamy na rzekach. jedliśmy i piliśmy lokalne specyfiki. ciorba de burta, mici, ursus bere, timiszoarena bere oraz sery, których nazwy nie pamietam .wnioskujac wyprawe w karpaty rumunskie, polecam wszystkim podróznikom

Image 

Image

Image 

przełęcz na 2063m.n.p.m

pozdrawiam Q