Portugalia 2019 cz. 1
- Szczegóły
- Utworzono: czwartek, 30, styczeń 2020 23:20
- prezes
O Portugalii wiedziałem w sumie nie wiele.
Po prostu kraj na końcu Europy ze świetną kuchnią i dobrym mocnym Portwainem. I pomimo tych nikłych informacji zdecydowaliśmy się (czyli cała rodzina), że jedziemy. Jedziemy odwiedzić Portugalię. Ale po kolei.
Wyruszyliśmy w piątek po pracy. Na pierwszy "strzał" tylko ok 550 km do Vlotho nad Wezerą. Jest tam całkiem przyzwoity niemiecki camping "Sonnenviese" https://sonnenwiese.com/ .
Czysty i zadbany nad samą znaną z historii rzeką Wezerą. Rano w sobotę szybki wyjazd i jedziemy już przez Holandię, Belgię do Francji. Jakieś 950 do 1000 km do zrobienia. Na szczęście sobotnie autostrady nie są zbyt zatłoczone i jazda przebiega bez żadnych problemów. Tylko im bardziej na południe, tym robi się wyższa temperatura. W połowie Francji zaczynamy szukać hotelu w Tours. Nie jest to takie całkiem proste, niestety poważną przeszkodą staje się bariera językowa. Przyjmująca nasze zgłoszenie francuska nie zna dobrze angielskiego i dość długo trwa nasza "pogawędka"przy okazji muszę przekrzykiwać panujący hałas w Patrolu pędzącym 110 km/h. Do hotelu (francuskiej sieciówki) docieramy około 23 i okolica nas wita temperaturą 30 stopni. Następnego dnia rano znów wcześnie wyjeżdżamy. Do przejechania mamy około 700 km. Późnym popołudniem docieramy do Bizcai w hiszpańskim Kraju Basków. Kolejny bardzo fajny czysty i cichy camping. https://www.campingleagi.com/
Po francuskim upale, północna Hiszpania przywitała nas chłodem, 24h wcześniej mieliśmy 30 stopni o północy a tu mam niecałe 20 w dzień ;-) I znów wczesny wyjazd, mamy nadzieję, że dotrzemy wreszcie do Portugalii. Przed nami tyko jakieś 750 km. Wczesnym wieczorem jesteśmy na miejscu. Jesteśmy w Portugalii. https://parquecerdeira.com/campismo/
Aby dotrzeć do Portugalii ze Szczecina trzeba przejechać ok 2800 km czyli jakieś 3 dni jazdy "od kogutka do kogutka" (od rana do wieczora).
Szału z temperaturą nadal nie ma. Koledzy którzy nas straszyli ponad 40 stopniowymi upałami się nie sprawdzają. Przy grilu siedzimy w polarach i bluzach ;-). Po wjechaniu do Portugalii zaczynają się nam otwierać oczy nt. otaczającego nas krajobrazu. Okazuje się, że Portugalia to górzysty kraj. Boczne drogi są kręte i bywają bardzo strome. Okolica jest wręcz zajebista. Po drodze mijamy nieskończoną ilość wjazdów do lasu bez żadnych szlabanów czy znaków zakazu wjazdu (no chyba, że małe romby ustawione na wjazdach informowały o zakazie wjazdu ;-) ). Kraina która nas otacza to Alto Duoro. Piękna kraina. Rano kierujemy się w kierunku wybrzeża atlantyckiego. Ale po drodze nie był bym sobą gdybym nie przejechał się po portugalskim terenie. Wybrałem jedną z tras z Vikiloc o średnim stopniu trudności. Z początku dość trudny wjazd na szlak, dość stromo z wiochy pod górę. I niestety było z chwili na chwile coraz trudniej. Po śladach widać było, że szlak jest uczęszczany bo odcisków eMTeków było bardzo dużo. Mój przeładowany Patrol z mozołem wspinał się po skalistych ścieżkach w lesie. Coraz wyżej i wyżej, po około 2 godzinnej walce dotarłem do miejsca w którym był ostatni moment na zawrócenie z trasy. Z tym punktem zaczął się klasyczny rockcrawling. To było za dużo dla Patrola, tym bardziej że auto przed wyjazdem ważyło mniej więcej 3100 kg. Niestety, nie ten samochód na taki teren ;-(. Z bólem serca zawróciłem i tą samą drogą którą dojechałem, wróciłem do punktu startu na szlak. Może inny będzie bardziej przejezdny dla mojego Patrola. I tak bocznymi bardzo krętymi i malowniczymi drogami dotarliśmy do Bragi. Wspaniałego miasta ze wspaniałą starą zabudową. Krótkie niestety zwiedzanie i dalej przed siebie. Do Porto. Już szybszym tempem, głównymi drogami dotarliśmy do tego dużego portowego miasta na atlantyckim wybrzeżu. Za miejsce odpoczynku obraliśmy camping przy samej plaży w peryferyjnej nadmorskiej dzielnicy Porto. https://www.orbitur.pt/destinos/regiao-norte/orbitur-canidelo?lang=pt
Tu zostajemy dwa dni żeby "naładować akumulatory" po podróży...