Portugalia 2019 cz. 2
- Szczegóły
- Utworzono: środa, 05, luty 2020 23:10
- prezes
...Camping bardzo przyjemny, Cisza spokój. Dość ciasny ale za to z basenem ;-). Jako, że jesteśmy w Porto, wiec i nadeszła pora na oddanie się degustacji wyśmienitego portweina. Niestety, temperatury nadal nas nie rozpieszczają, wieczorem przy kieliszku wybornego porto siedzimy w polarach, temperatura sięga 15 stopni.
Rano szybko się zbieramy i jedziemy miejskim autobusem do centrum. Bardzo dobre połączenie i po 30 minutach wysiadamy zaraz obok mostu Ludwika I [Ponte dom Louis] https://pl.wikipedia.org/wiki/Ponte_Dom_Lu%C3%ADs_I nad rzeką Duoro. Nabrzeże po którym idziemy pełne jest turystów ze wszystkich zakątków świata. Na każdym metrze chodnika coś się dzieje, dookoła panuje fajne ożywienie. Uliczni grajkowie, czarodzieje, tancerze kolesie na szczudłach. Pomimo tych tysięcy ludzi dookoła bardzo dobrze się czujemy i odnajdujemy w tym gwarze. Minusem tego miejsca jest to,że mieści się ono nad samą rzeką a reszta miasta dobre 200 -300 wyżej. Tą różnicę można pokonać schodami, stromymi uliczkami lub windą. Wjazd windą kosztuje około 3 Euro. My wybraliśmy wspinaczkę po wąskich stromych uliczkach. Porto to bardzo przyjemne i piękne miasto. Gwarne, hałaśliwe ale przyjazne i gościnne. Późnym popołudniem wracamy autobusem na camping aby przy kieliszku wybornego porto jeszcze raz przeżywać wspomnienia tego dnia.
Następnego dnia rano szybko zwijamy namiot i ruszamy na południe. Z Porto wjeżdżamy na drogę N 109 [bezpłatną] i powoli się turlamy w kierunku Figuerra da Foz. W tamtej okolicy mam trasę z Wikiloks. Jazda portugalskimi "krajówkami" dostarcza niezapomnianych emocji. Niby tragedii nie ma, ale jednak jest to inna jazda jak na północy Europy. Po paru godzinach jazdy docieramy do Figuerry. Po czym wjeżdżamy na trasę off road. Początkowo szutry i kiepskie asfalty. Dookoła krajobraz raczej nie powala. Opuszczone domostwa, zawalone stodoły, jakoś to wszystko smutno wygląda. Opuszczamy te wymarłe okolice i wjeżdżamy do lasów. Od razu nam się humor poprawia. Potężne sosny, jakieś takie większe niż u nas nad Bałtykiem, dają pożądany cień. Od rana mamy temperaturę oscylującą koło 28 stopni. Szlak staje się coraz trudniejszy. W oponach mam ciśnienie "autostradowe" czyli 2,5 bara. Koła dość mocno grzęzną w kopnym piachu, aby po parudziesięciu metrach całkowicie znieruchomieć. Mojego załadowanego wycieczkowo Patrola po prostu zakopałem. Nic nie daje wachlowanie biegami. Dopiero spuszczenie ciśnienia do 1 atm pozwala ruszyć dalej, oczywiście przy starcie posiłkuje się wyciągarką. I już na takim niskim ciśnieniu ciśniemy dalej przed siebie. Ścieżki są bardzo piaszczyste, co chwila musimy omijać przewrócone drzewa manewrując między tymi potężnymi drzewami. W okolicy nie ma żywego ducha, ale widać, że ktoś te tereny eksploatuje pojazdami terenowymi. Droga prowadzi raz z góry raz pod górę i cały czas w takim plażowym sypkim piachu. Silnik potężnie mruczy a turbina z cichym gwizdem dodaje mu potrzebnej mocy. Nasza terenowa jazda trwa już ze trzy godziny a celu odcinka czyli atlantyckiej plaży na razie nie widać. Ścieżka się robi coraz węższa i węższa a piach pod kołami coraz drobniejszy. Wreszcie po odcinku bardzo gęstych krzaków wyjeżdżamy na wydmę. Bardzo szeroką wydmę, tak około 300 metrów. I nareszcie widać ocean.
Niestety nie zjeżdżam na plażę, zbyt trudny był by powrót na wydmę z powrotem. Na plaży co prawda widać koleiny po terenówkach, ale nie wiem gdzie one wjeżdżały i gdzie z plaży wyjeżdżały. Spoglądając w lewo i prawo na przestrzeni kilometrów nie widać nikogo poza naszą trójką i suką Shirą ;-). Zostajemy w tym świetnym miejscu dłuższy czas, lecz niestety czas nie jest z gumy. Ostrożnie zawracam na wydmie starając się nie zakopać bo najbliższe drzewo jest odległe o jakieś 250m. Po godzinnej jeździe powrotnej docieramy do asfaltu, na twardym pompuję koła i przy okazji powoduję dość potężne zwarcie instalacji elektrycznej. Spłonął bezpiecznik zabezpieczający kompresor i lodówkę. Było dość sporo dymu ale na szczęście dość szybko udało mi się rozłączyć dodatkową instalację. Tylko lodówkę podłączyłem "na krótko" i ruszyliśmy do Lizbony Do miasta dotarliśmy późnym popołudniem. Na szczęście na campingu były wolne miejsca. Ogromny camping oczywiście z basenem.
https://www.google.com/search?tbm=lcl&sxsrf=ACYBGNRGf0tJdu7IgaCyGiSd96PKhqtU6Q%3A1580677965668&ei=TTs3XtS9KM-ua5SmuPAC&q=parque+campismo+lisboa&oq=parque+campismo+lis&gs_l=psy-ab.1.0.0i19k1j0i22i30i19k1l9.16621.44259.0.48514.36.35.0.1.1.0.168.3694.6j28.35.0....0...1c.1.64.psy-ab..0.36.3799.10..0j35i39k1j0i10k1j0i131k1j0i67k1j35i362i39k1j0i22i30k1j0i22i10i30k1.116.CII14HMhDKk#rlfi=hd:;si:6336984682016849624;mv:[[38.727728,-9.204818],[38.724939400000004,-9.209036]]
...