Portugalia 2019 cz. 3
- Szczegóły
- Utworzono: środa, 19, luty 2020 21:25
- prezes
...Camping jest dość duży. W większości zastawiony camperami. Namiotów jest mało, a terenówek z namiotem dachowym jeszcze mniej. Tzn. jest jedna, nasza ;-). Noc mija w miarę spokojnie, rano zwyczajowo szybkie śniadanie i składanie obozowiska. Około 10 jesteśmy już w drodze do Lizbony. Oczywiście po drodze konieczna sesja foto pod wieżą Belem i docieramy do dzielnic Baixa i Alfama. Wspinam się Patrolem niekiedy bardzo wąskimi uliczkami prawie na sam szczyt tej górzystej dzielnicy. Tam przy kościele znajdujemy wolne miejsce na parkingu [o co raczej trudno w Lizbonie] i wyruszamy piechotą zwiedzać miasto.
Lizbona do gorące, głośne i gwarne miasto. Pełne turystów z całego świata. Wąskie górzyste uliczki są pełne różnobarwnego kolorowego tłumu do tego wszystkiego dochodzą sławne stare żółte tramwaje. Bardzo fajne miasto. Gorąco polecam to miejsce, choć w Porto czułem się przyjemniej. ;-) Późnym wieczorem opuszczamy Lizbonę aby dojechać okręgu Sintra i tam w Cascais zostajemy na dwie noce na campingu https://www.orbitur.pt/destinos/regiao-lisboa/orbitur-guincho?lang=pt.
Następnego dnia zaliczamy najdalszy punkt wysunięty na zachód kontynentalnej Europy Cabo da Roca https://pl.wikipedia.org/wiki/Cabo_da_Roca. Fajnie jest być w tym miejscu gdzie pomimo dużej ilości turystów jest jakoś dziwnie spokojnie i cicho. Wracając wjeżdżamy do miasta Sintra. Następne piękne portugalskie miasteczko. Wieczorem mamy na naszym campingu bezpłatny rockowy koncert nieznanej raczej w Polsce garażowej portugalskiej grupy. Grają całkiem fajne covery znanych utworów.
Rano znów robimy szybkie śniadanie i około 10 jesteśmy już w drodze ku nowej przygodzie. Aby wyjechać z Sintry musimy przedostać się na drugą stronę cieśniny oraz Lizbony. Kierujemy się na most Vasco da Gamy, jeden z dłuższych mostów w Europie https://pl.wikipedia.org/wiki/Most_Vasco_da_Gamy. Jazda po nim daje mnóstwo frajdy i niezapomniane wrażenia. Po szybkim przejeździe przez Lizbonę ruszamy na południe. W kierunku Sines. Wybieramy oczywiście boczne drogi przebiegające przez senne portugalskie miasteczka. I tak drogą N 261 przemieszczamy się nie spiesznie przed siebie. Po drodze mijamy ogromne plantacje dębu korkowego. Uprawy ciągną się na przestrzeni dziesiątek kilometrów. Docieramy do Sines i tam zjeżdżam z twardej drogi na piaszczyste dróżki nad samym Atlantykiem. Powoli od wioski do wioski jedziemy w kierunku naszego następnego miejsca postoju. Do miasteczka Zambujeira do Mar. Tu na campingu https://www.eurocampings.pl/portugalia/beja/zambujeira-do-mar/camping-villa-park-zambujeira-122668/ spędzamy kolejne dwa dni. Oczywiście udajemy się na plażę aby się wykąpać wreszcie w Atlantyku ponieważ pogoda nam zaczęła sprzyjać. Mamy około 30 stopni w cieniu. Do plaży z miasteczka trzeba dość długo iść w dół zbocza. Szybko z Jaśkiem [nastoletnim moim synem] wskakujemy w fale i nagle następuje dość brutalne spotkanie z rzeczywistością. Woda jest po prostu zimna. Ma około 15-16 stopni. ;-). Długo się nie cieszymy atlantycką tonią. No cóż, rozsądek bierze górę i wychodzimy z tej lodowatej wody. Zdecydowanie bardziej przyjazną mamy wodę w basenie na naszym fenomenalnym campingu...