Portugalia 2019 cz. 4
- Szczegóły
- Utworzono: wtorek, 25, luty 2020 23:18
- prezes
...Jak już pisałem, camping jest bardzo dobrze wyposażony i bardzo zadbany. Na miejscu jest całkiem dobrze zaopatrzony sklep "ogólnospożywczy", bar oraz grill prowadzony przez gadatliwego Portugalczyka. Niestety, czas szybko płynie ,dwa dni błyskawicznie mijają i trzeba jechać dalej. Zwyczajowo rano szybkie śniadanie, zwijanie namiotu i w drogę. Na południe. Wybieram drogi początkowo "żółte" z trzycyfrowym oznaczeniem, potem zjeżdżam na "białe" czyli gruntowe. Przeważnie szutry. Na niskim ciśnieniu w oponach Patrol bardzo płynnie pokonuje drogę. Te szutrowe drogi są w miarę równe więc i prędkość dochodzi czasami do 70 na godzinę. Po godzinnej jeździe docieramy do Carrapateiry, bardzo urokliwej małej mieścinki. I z niej tak na prawdę zaczynamy już jazdę po offroadowych ścieżkach.
Niejednokrotnie bardzo wąskich i czasami także i stromych. Na szczęście szlaki z "wikiloc" są bardzo dobrze czytelne.
Docieramy do Praya do Amado bardzo fajnej plaży https://pt.wikipedia.org/wiki/Praia_do_Amado. Mekki surferów. Obok plaży na parkingu stoją dziesiątki różnego rodzaju camperów, od wypasionych nowoczesnych po stare Volkswageny T2 i amerykańskie autobusy szkolne z lat '80 tych. Klimat jak z filmów o californijskich surferach. Paręset metrów dalej, juz na wysokim klifie znajduję świetna miejscówkę na kawę z zajebistym widokiem na Ocean. Gdyby nie presja czasu, to bym tam został na noc. Niestety,musimy ruszać dalej. I znów się zapuszczam w wąskie kamieniste ścieżki. Niestety nie wszystkie udaje się mi pokonać. Muszę odpuścić niektóre podjazdy z powodu zbyt dużego nachylenia. Widać, że portugalscy offroaderzy jeżdżą po tych ścieżkach, ale mój 3 tonowy Patrol to nie ta waga. Za ciężki i za wysoki. Z żalem zmieniam ustaloną wcześniej marszrutę i na bieżąco koryguję posługując się mapami w Locusie. I tak szutrami i ścieżkami mijając wioski i samotne domostwa docieramy znów do asfaltu. W rejon miasteczka Sagres. A stąd już tylko kilkanaście kilometrów i jesteśmy na Cabo da Sao Vicente. Najdalsza część Europy w kierunku południowo-zachodnim. https://pl.wikipedia.org/wiki/Przyl%C4%85dek_%C5%9Awi%C4%99tego_Wincentego.
Zwyczajowo miejsce pełne turystów, ale warte odwiedzenia i zjedzenia "ostatniej kiełbaski przed Ameryką" ;-). Jako,że już wieczór blisko, robimy szybkie zakupy w Sagres i jedziemy na camping Valverde https://www.camping.info/pl/miejsce-kempingowe/parque-orbitur-valverde
Tu po rozbiciu obozu wchodzimy zapoznajemy się z lokalnym restauratorem i w jego towarzystwie bardzo miło spędzamy wieczór...
Piotr Machowski